"Krew Zombie" Nate Kenyon

    Czym właściwie jest zombie?
Zombie to pojęcie wywodzące się z kultu Voodoo i oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej ją, najczęściej będąc pod wpływem środków odurzających. Bardziej powszechna teoria mówi, że są to tzw. "żywe trupy", postaci zwykłych ludzi którzy na skutek tajemniczego wirusa przemieniają się w potwory, które uwielbiają wyjadać ludzkie mózgi! Tymi postaciami zainteresowałam się również dzięki mojej mamie, która lubowała się w filmach z nieumarłymi w rolach głównych. Motyw zombie ciekawi mnie również w literaturze, choć niewiele jest naprawdę dobrych powieści z tymi postaciami w rolach bohaterów pierwszo, lub co najwyżej drugoplanowych. 


Tytuł - "Krew Zombie"
Autor - Nate Kenyon
Wydawnictwo - Amber
Tłumaczenie - Agnieszka Kabala
Data wydania - 27.05.2010
Ilość stron - 304
Gatunek - Horror
ISBN - 9788324136773

Zapowiadało się naprawdę fajnie. Po przeczytaniu opisu znajdującego się na tyle okładki, doszłam do wniosku że będzie to ciekawa opowieść grozy z akcją wywołującą dreszczyk emocji. Niestety rzeczywistość okazała się trochę inna…
 

Coś więcej o książce...

    "Krew zombie" to debiutancka książka pana Kenyon’a, która była nominowana do nagrody Brama Stokera (Nagroda literacka w dziedzinie grozy, przyznawana przez Horror Writes Associaton, której patronem jest autor słynnego „Draculi”, Bram Stoker). Opowiada historię pewnego mężczyzny, który za spowodowanie wypadku, trafia do więzienia. Czas odsiadki w końcu mija i Billy próbuje uporać się z tym co się wydarzyło, stara się poukładać swoje życie na nowo, demony przeszłości zamykając w ciemnych klatkach. Jednak nie może zaznać spokoju...  Dręczą go dziwne sny, koszmary z żywymi trupami w roli głównej. Wszystko to składa się na jedną, wielką zagadkę którą musi rozwiązać, inaczej będzie go ona dręczyć aż po kres jego życia, sprowadzając umęczony umysł do czeluści szaleństwa. Billy słyszy głosy. Mroczne, złowieszcze szepty rozlegające się w jego głowie, nawołujące do niecnych czynów. To właśnie z ich powodu bohater porywa młodą kobietę, którą następnie wciąga w swój świat. Okazuje się jednak, że mają ze sobą coś wspólnego, wobec czego tworzy się między nimi swoista więź, która zacieśnia się mocniej kiedy wiedzieni enigmatyczną siłą, trafiają do małego miasteczka. Z pozoru wszystko wydaje się w nim poukładane, jednak White Falls i jego mieszkańcy też posiadają pewne sekrety...  Billy i Angel po przeprowadzeniu małego śledztwa są blisko rozwiązania zagadki, która okazuje się być mroczniejsza niż mogliby przypuszczać! Przepowiednia się spełnia! Atmosfera się zagęszcza i zaczyna gnić!  Zmarli powstają z grobów, w ogromnym pragnieniu poszukując życia które jak uważają, dla nich skończyło się zbyt wcześnie. Terroryzują miasteczko, sprowadzając na mieszkańców blady strach i mgłę osnuwającą ich umysły, która staje się przyczyną irracjonalnych zachowań. Główni bohaterowie muszą poskromić ciemne moce i uratować mieścinę, a może nawet i świat przed rozprzestrzeniającą się falą śmierci. Na ich drodze pojawia się masa przeciwności, a tajemnica pewnej rodziny, jak również należący do niej klejnot, stanowią największą z kłód rzucanych z impetem pod nogi...

Powiedzenie "Miłość zwycięży wszystko", nabierze szczególnego znaczenia. Mimo to historia nie jest jakoś szczególnie przewidywalna. Całość jest okay, jednak sporo rzeczy zabrakło. Przede wszystkim główny motyw - Zombie. Jak dla mnie postaci te pojawiały się w historii zdecydowanie za rzadko, jak na motyw wiodący. Fabuła opiera się gównie na pewnej klątwie i rodzinnym sekrecie, który muszą poznać William i Gloria by zrozumieć co tak naprawdę ich spotyka. Żywe trupy są jak gdyby tłem. Kto lub co nimi kieruje, w jaki sposób wracają do życia, nie to wiedzie prym. Zważając na tytuł w tym tłumaczeniu, wydaje mi się że pewne wątki w tej historii powinny zostać przewartościowane, w pewnym sensie zamienione miejscami. Jeśli zaś mówić o oryginalnym tytule który brzmi "Bloodstone", każdy aspekt w powieści jest już na swoim miejscu. To pierwsza rzecz, która stanowi moim zdaniem minus. Kolejny to sposób wykreowanie bohaterów, zwłaszcza czołowych. Myślę, że ci powinni być trochę okazalej opisani; Coś więcej o ich życiu, przemyśleniach czy chociażby odrobinę więcej na temat ich wyglądu zewnętrznego, co wówczas nie czyniłoby ich tak obcymi dla Czytelnika. Do przedstawionego świata nie ma potrzeby przyczepiania się. Czytając można sobie wyobrazić pojawiające się tam bary, cmentarz czy gościnny zajazd i niemal fizycznie odczuć skutki panującej tam kapryśnej pogody. Styl w jakim całość jest opowiedziana, również nie stanowi rzeczy jaką można poddać krytyce.


Podsumowanie

    Mimo wszystko spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, ale niestety tego nie otrzymałam. Jednakże z racji tego, że był to debiut młodego autora mogłabym ocenić powieść na mocną trójkę, w skali od 1 do 5. Książkę, ze względu na jej wątki i występujące wulgaryzmy, skierowałabym w stronę nieco starszej młodzieży. Jeśli ktoś nie ma zbyt wysokich oczekiwań i nieszczególnie przeszkadza mu fakt, że wątek który miał być dominujący, wcale taki nie jest, to polecam. Jeśli nie... Cóż, są lepsze pozycje w których zombie biorą górę!


Źródło okładki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren 

"Oni" Olga Haber

Po tę książkę sięgnęłam głównie ze względu na intrygującą okładkę. 
I nie wiąże się z tym żadna ciekawa anegdotka; Choć może dodam tylko, że do zakupu zmotywował mnie fakt, że ta książka jest obecnie ciężko dostępna, a jeśli już to w audiobooku, za którym nie przepadam, albo w naprawdę zatrważających cenach. Swój egzemplarz upolowałam na Vinted za całe 10 zł! Tak więc biorąc pod uwagę okoliczności, to była okazja której nie mogłam przegapić :



Tytuł - "Oni" 
Autor - Olga Haber
Wydawnictwo - Videograf
Data wydania - 01.10.2014
Ilość stron - 224
Gatunek - Horror
ISBN - 9788378353416


 "Oni" to opowieść o trzydziestokilkuletniej dziennikarce, która pragnąc uporać się z traumatycznymi doświadczeniami, zaszywa się w niewielkim, drewnianym domku nad jeziorem. Po jakimś czasie znajduje nie tylko wytchnienie, ale i nową miłość. Wszystko wydaje się być na swoim miejscu, jednakże pewnego dnia spokój zostaje zmącony przez dziwną burzę, której towarzyszą zielone błyskawice. W otoczeniu Natalii zaczynają dziać się niepokojące rzeczy! Ludzie stają się wobec siebie agresywni i zawistni, w okolicy dochodzi do kilku zaginięć, a do tego bohaterka zaczyna doświadczać przerażających koszmarów i nieodpartego, drażniącego uczucia bycia obserwowaną. Mając serdecznie dość tej nerwowej atmosfery i będąc przytłoczoną niewiarygodnymi zmianami jakie zaszły w tym na ogół leniwym miasteczku, postanawia wyjechać. Niestety ktoś ma wobec niej inne plany i nie pozwoli jej uciec...

Coś więcej o książce... 

    Przyznam szczerze, że zapowiadało się całkiem nieźle. Klimat powieści wydawał się być gęsty i złowróżbny. Mała, spokojna mieścina nagle zamieniająca się w makabryczny teatr, w którym aktorzy toczeni zagadkowym, pojawiającym się nagle obłędem, wyrzucają z siebie plugawe obelgi a ich dłonie przeobrażają się nierzadko w krwawe narzędzie stanowiące dla innych poważne niebezpieczeństwo. Co ma ze sobą wspólnego z pozoru zwyczajne, a jednak niezwykłe zjawisko atmosferyczne, czarny kot, enigmatyczny wypalony krąg gdzieś na leśnej polanie i cmentarz, na którym pochowano ofiary niegdyś siejącej spustoszenie cholery? Dla mnie stanowiło to intrygujące połączenie i byłam ciekawa co też udało się z tego stworzyć. Niestety to co otrzymałam było dla mnie kompletnie denne... 

Przemoc, manipulacja i zazdrość mieszają się ze wspomnieniami dobrych chwil i pragnieniem zbudowania w teraźniejszości czegoś co na nowo sprowadzi szczęście w nasze życie. Emocje są tutaj ważne. Ważne są również rozterki i refleksje, z którymi boryka się Natalia, ponieważ czyni ją to "Żywą" i taką w pewnym sensie zwyczajną. Nie mniej jednak jej zachowanie nierzadko bywało egoistyczne i niedojrzałe, a wręcz infantylne, co lekko mnie drażniło bo miałam wrażenie, że ta postać jest trochę płytka; Choć pobudki owego zachowania w niewielkiej części mogą być w zasadzie zrozumiałe. Jednakże główny wątek jaki stanowią ci enigmatyczni "Oni" to dla mnie porażka i choć nie potrafię właściwie wyjaśnić dlaczego w ten sposób to odbieram, to pokuszę się tutaj o hipotezę, iż dzieje się tak dzięki niedopasowaniu nadnaturalnych postaci jakie autorka powołała do życia w swojej powieści, nadając im miano niepożądanych, choć pojawiających się co kilka lat sprawców zamieszania, z tym czego sam Czytelnik się spodziewa i po opisie, i po okładce, która jest dla mnie błędnie sugestywna, mimo że ma jakiś związek z fabułą. Co prawda powinno to stanowić element zaskoczenie, odbierany jako coś pozytywnego, jednakże mi to totalnie do siebie nie pasowało. Wydarzenia przedstawione w książce są dość realistycznie opisane, podobnie jak lokalizacje w których toczy się akcja, co do której w zasadzie nie mam większych zastrzeżeń, ponieważ przebiegała dość sprawnie i nie dawała poczucia znużenia. Nie mogę się również nadto przyczepić do bohaterów bo oni też nie byli zatrważająco tragicznie napisani. Fakt faktem nie rozbudowani na tyle, by można było poczuć względem nich coś głębszego, jednak myślę że jak na ten poziom całej historii, to było wystarczające. Docierając do zakończenia możemy odnieść wrażenie przewidywalności bo w pewnym momencie jesteśmy w stanie wyrokować jakie pojawią się konsekwencje poczynań. Na szczęście ta książka była poznaczona dość sporymi absurdami, zatem niekoniecznie nasze typowania mogły okazać się słuszne, co jest pozytywną stroną dzieła pani Haber. 

Podsumowanie 

    Uważam, że to nie była jakoś bardzo zła historia. Była dziwaczna, powodująca małe zgrzyty w odbiorze w związku z oczekiwaniami, a tym co rzeczywiście dostaliśmy, ale po zastanowieniu się może właśnie ten kontrast stanowi jej swego rodzaju nietuzinkowość. Niestety mnie to nie kupiło, czego trochę żałuję... Co do "polecajki", to zdecydowanie jest to powieść dla nastoletnich Czytelników, którzy nie oczekują że znajdą tutaj pełną napięcia i dreszczyku powieść grozy, albo coś co zawiera w sobie głębszy sens lub posiada wartościowy morał, a raczej jedynie coś co pozwoli im zabić czas. 

Źródło grafiki: docer.pl
Elizabeth Warren

"Posiadłość w Portovenere" Jacek Ostrowski

Chyba większość z nas fascynują stare budynki. Opuszczone domostwa, tajemnicze posiadłości które dawno temu przeżyły lata swojej świetności. Takie przybytki mają swój specyficzny klimat... Odłażąca płatami farba, zapach zawilgotniałych kątów i wiatr hulający po opustoszałych pomieszczeniach, delikatnie łaskoczący pozostawione, poważnie nadgryzione zębem czasu przedmioty. Tylko czy na pewno króluje tam jedynie zapomnienie i samotność?


Tytuł - "Posiadłość w Portovenere" 
Autor - Jacek Ostrowski
Wydawnictwo - Prozami
Seria - Mroczne tajemnice
Data wydania - 09.11.2009
Ilość stron - 239
Gatunek - Horror, sensacja, thriller
ISBN - 9788393284191

"Posiadłość w Portovénere", to powieść autorstwa Jacka Ostrowskiego, pasjonata szybkiej jazdy samochodem, zwierząt i dobrego wina. Frapująca okładka, tytuł który nasuwa skojarzenia z gotyckimi domami, ściany mocno naznaczone przez strach – Stworzyły klimat, w który chciałam wniknąć, który chciałam poczuć…

Coś więcej o książce...
    Akcja książki ma miejsce we Włoszech. Opowiada o pewnej dziewczynie, która po śmierci matki nie chcąc zostać samej na świecie, postanawia odnaleźć jedynego, żyjącego krewnego, brata swojej matki która wyjawiła sekret o jego istnieniu dopiero na łożu śmierci. Tak więc Carla, młoda skrzypaczka, dociera do niewielkiej, nadmorskiej mieściny by spotkać się ze swoim wujem. Dzięki sprzyjającemu jej szczęściu albo może czegoś co nie do końca można nazwać "Przypadkiem", wreszcie staje pod bramą strzegącą stare domostwo, do którego wiedzie platanowa aleja z rzędem tajemniczych kamiennych płyt, których niepokojący wygląd przyprawia o gęsią skórkę… Życie dziewczyny wkracza na inne tory. Powoli zespala się ona z niewielką społecznością, choć ciągle ma świadomość bycia tam kimś zupełnie obcym. Starodawny dom, sekrety wuja i zaniedbany ogród, a szczególnie ta dziwaczna dróżka, z którymi wiążą się niezwykłe wydarzenia, sprawiają że Carla zaczyna coraz bardziej wątpić w zdrowie swojego umysłu. Niczego nie ułatwia również fakt ingerencji w nową rzeczywistość młodego, przystojnego i niezwykle enigmatycznego mężczyzny, którego obecność intryguję Carlę, a jednocześnie rodzi w jej głowie jeszcze więcej pytań, na które odpowiedzi zdają się być bardziej skomplikowane niż można byłoby przypuszczać. Umęczona zdarzeniami jakich doświadcza, jak również niemożnością zmiany priorytetów wuja, co przyprawia ją o niemałą konsternację i jeszcze większą irytację, postanawia wyjechać i wrócić do Rzymu by tam jeszcze raz podjąć próby ułożenia własnego życia. Ostrzeżenia i z pozoru zwyczajne trafy, delikatnie popychają ją ku podjęciu ostatecznej decyzji dotyczącej wyrwania się z tego sennego miasteczka i ucieczki od okropności jakie skrywa mroczna posiadłość. Ale czy będzie to dla niej wystarczająco silny impuls by wreszcie uwolnić się od tego co miało być dobre w jej życiu, a okazało się wcale takim nie być?
Zapowiadało się naprawdę bardzo ciekawie. Jednakże po całości, zwyczajnie mówiąc: Zawiodłam się. Liczyłam na specyficzny klimat i choćby niewielki dreszczyk emocji, a jedyne co poczułam to lekkie zażenowanie zbyt prostym językiem, momentami trywialną konstrukcją zdań i takimi samymi opisami, co złożyło się na fakt, iż miałam wrażenie że czytam opowiadanie napisane przez bardzo młodą osobę, która co prawda już jakiś czas temu postawiła swoje pierwsze kroki w pisarstwie, ale wciąż jeszcze się rozwija. Innym wrażeniem po skończonej lekturze jest niedosyt. Uważam, że postaci są marnie wykreowane, a potencjał wiążący się ze starym domem i otaczającym go posępnym ogrodem, nie został w pełni wykorzystany, a wręcz zaprzepaszczony. Prócz tego trochę przeszkadzało mi to, że pewne kwestie nie do końca zostały wyjaśnione; Czasem coś było naprawdę mocno niedopowiedziane, przez co zbyt długo zmagałam się ze zrozumieniem i ogólnym ogarnięciem jednego aspektu. 
Podsumowanie
    Szkoda, bo liczyłam na coś więcej a skończyło się tak, że niestety nie poleciłabym tej książki. Są inne historie warte uwagi; Takie po których pozostaje "Zdrowy niedosyt", a czas jaki poświęciliśmy na zapoznanie się z fabułą, nie wydaje się być zmarnowanym.

Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Krzyk aniołów" Joseph Nassise

Ta książka to drugi tom dylogii "Kroniki templariuszy". Joseph Nessie, który był dwukrotnie nominowany do nagrody Bram Stoker Award, czyli plebiscycie na najlepszą powieść w dziedzinie literatury grozy, a także do International Horror Guild Award, jako doskonałość w dziedzinie horroru/mrocznego fantasy.




Tytuł - "Krzyk aniołów" 
Autor - Joseph Nassise
Wydawnictwo - Replika
Tłumaczenie - Aleksandra Zielińska
Cykl - Kroniki Templariuszy (Tom II)
Data wydania - 05.11.2003
Ilość stron - 234
Gatunek - Horror, fantasy
ISBN - 9788376742779


Coś więcej o książce...

    Historia opowiada o funkcjonariuszach specjalnej jednostki bojowej zwanej "Echo" (Określanej również jako współcześni Templariusze), która zajmuje się zwalczaniem istot nadprzyrodzonych. Pewnego dnia otrzymują niełatwe zadanie; Wyruszają w podróż, aby wyjaśnić zagadkę rządnych krwi demonów, które nawiedzają opuszczoną stację badawczą, a prócz tego żeby odnaleźć członków ekipy jaka przed nimi wyruszyła pod piaski pustyni, próbując opanować przejaw infernalnej obecności. Wkraczając między mury "Stacji widmo" natykają się na przeróżne, okropne niespodzianki a przemierzając kolejne korytarze i pomieszczenia, owiani ciszą, zdmuchują kurz z zalegających w nich sekretów...

Problematyką tej książki jest odwieczna wojna między tym co dobre, a tym co złe. Chociaż zdarzają się momenty, gdy możemy odnieść wrażenie, że fabuła będzie trochę przewidywalna, mając na uwadze prostotę formy rozwoju wydarzeń, to im dalej w treść, tym to przekonanie zaczyna coraz bardziej blednąć. Szala zwycięstwa w przebiegu sytuacji waha się do tego stopnia, że zaczynamy zastanawiać się nad tym, czy powiedzenie "Dobro zawsze zwycięża", nie jest przypadkiem nazbyt optymistyczne i w pewien sposób złudne. 
Przez fabułę przechodzi się płynnie, ponieważ całkiem nieźle zbudowany klimat i akcja, która znaczy już pierwsze strony książki, a z jaką wiąże się także sinusoida podekscytowania, zachęca do przewracania kolejnych stron i kolejnych, niecierpliwie aż do samego końca. Konstrukcja treści jest dość przejrzysta, a z racji tego że rozdziały nie są obszerne, książkę można "połknąć" w jeden wieczór.


Podsumowanie

    Niestety koniec końców, całość nie wywarła na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Być może to przez małą objętość powieści, bo sama istota książki była naprawdę intrygująca. Myślę, że gdyby trochę dopowiedziało się w kwestii bohaterów i "podrasowało" fabułę poprzez szczegóły czy niespodziewane plot twisty oraz "rozciągnęło" niektóre sytuacje, to mógłby z tego wyjść naprawdę kawał fajnej historii. Jednak mimo wszystko myślę, że to pozycja warta polecenia – Coś dla Czytelników, którzy nie oczekują żadnych morałów, a wymagania co do fabuły nie są górnolotne.


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl

Elizabeth Warren

"Udręczeni. Historia prawdziwa" Ray Garton



Tytuł - "Udręczeni. Historia prawdziwa"
Autor - Ray Garton, Carmen Reed, Al Snedeker
Wydawnictwo - Replika
Tłumaczenie - Martyna Plisenko
Ilość stron - 336
Data wydania - 01.09.2020
Gatunek - Reportaż, horror
ISBN - 9788366481459


Książka jest napisana trochę inaczej niż pozostałe autorstwa małżeństwa Warren'ów, bowiem ma postać historii fabularnej, a historia której dotyczy uchodzi za jedną z najbardziej przerażających spraw z jakimi przyszło się zmierzyć parze demonologów! 


Coś więcej o książce...

    Historia przedstawiona w książce to opowieść o pewnej rodzie, która z powodu poważnej choroby jednego z jej członków, zostaje zmuszona do przeprowadzki. Po wielu próbach poszukiwania odpowiedniego domu wreszcie trafiają na idealny! Jednakże tylko z pozoru... Dom okazuje się mieć bardzo mroczną przeszłość, której wydarzenia na bardzo długo i w wyjątkowo znaczący sposób, "Zatrują" jego ściany. Rodzina dowiaduje się, że dom który miał być dla nich bezpieczną przystanią był niegdyś domem pogrzebowym, w którym dochodziło do haniebnych praktyk i przerażających czynów! Ale przecież domy nie mogą być nawiedzone, prawda? Jednak koszmar, z którym przyszło im się zmierzyć dopiero się zaczyna... Początkowo pojawia się bagatelizowanie dziwnych przeczuć dziecka, które zrzuca się na karb wyniszczającej choroby lub bujnej wyobraźni. Mimo wzrostu liczby wydarzeń i coraz większą ich powagę, poziom ignorancji związanej z racjonalnym myśleniem ludzi twardo stąpających po ziemi, zaczyna być irytujący dla kogoś z umysłem otwartym na świat paranormalny i doznania natury duchowej. Przypadek diabelskiego dręczenia nigdy nie jest prosty, nie można rozpatrywać go pod względem racjonalności, ponieważ ludzki rozum jest zbyt ograniczony, aby móc pewne rzeczy pojąć. Jednakże ludzką psychikę bardzo łatwo jest złamać i tego też mamy przykład w tej opowieści. 


Czytając o wydarzeniach jakie rozegrały się w życiu tej rodziny ma się ciarki na plecach! Historie oparte na faktach mają taką swoją wyjątkową moc, która oddziałuje na czytelnika w sposób szczególny, co przyprawia o jeszcze większy niepokój... Strach, poczucie zwątpienia, przeświadczenie o utracie zmysłów, gniew, niezrozumienie, samotność i dojmująca bezsilność, trawiły tych ludzi spychając ku zagładzie. Ta książka to psychologiczny obraz człowieka, który musi sobie radzić z rzeczami jakie znacznie wykraczają poza granice jego zdroworozsądkowego rozumowania i życiowego komfortu. Ta książka to emocje, to ogrom uczuć i doznań. To dramat poczucia wyobcowania i przeświadczenia o osamotnieniu w sprawie, o obawie przed byciem osądzonym, wykpionym i określonym jako "Dziwak"...
Przerzucając kolejne strony czułam się jak bierny obserwator tych wszystkich niepokojących i niejednokrotnie bardzo przykrych sytuacji. Podobnie jak sami zainteresowani, odczuwałam lęk i przygnębienie, między które wkradały się z rzadka nikłe promienie radości i zapomnienia. Popadałam też w głębsze, bardziej lub mniej, rozmyślania na temat tego jak kruchą istotą jest człowiek, już nie tylko w porównaniu z bytami starszymi niż świat, ale też względem zwyczajnego życia, które znacznie częściej ma gorzki smak niż słodki. Pojawiały się refleksje, ulga mieszała się ze zdenerwowaniem, a zakończenie mimo że proste, pozostawiło w mojej głowie znak zapytania. 

Podsumowanie

    Nie żałuję tej lektury. Czytało się szybko ze względu na miarowo rosnące tempo, na zwroty akcji których wcale nie było tak mało, a przede wszystkim przez wzgląd na realizm sytuacji której rozwiązanie chcieliśmy poznać jak najszybciej, przebrnąwszy przez tak kolosalne perypetie. Warto chociażby dla emocji, dla tego dreszczyku biegnącego wzdłuż pleców, dla pojawiającej się nagle potrzeby oglądania się za siebie i zapalenia wszystkich świateł podczas nocnej wędrówki opustoszałymi korytarzami domu, zwłaszcza tego nowo zakupionego...
 
 
Źródło grafiki: lubimyczytac.pl oraz prywatne
Elizabeth Warren

"Zlew" Paweł Oksanowicz



Tytuł - "Zlew"
Autor - Paweł Oksanowicz
Wydawnictwo - Replika
Data wydania - 01.01.2008
Ilość stron - 204
Gatunek - Literatura obyczajowa
ISBN - 9788360383773


Och, takiego gniota to nie czytałam dawno... 
Gdybym mogła dać mniej niż jedną gwiazdkę to byłoby to -1. 


  
 Historia dotyczy pewnego mężczyzny imieniem Franciszek. Franciszek ma za sobą nieudane małżeństwo i wiedzie równie nieudane życie. Zmęczony marnością wielkomiejskości i płytkością swojej egzystencji naznaczonej ciągłymi niepowodzeniami, tworzy w sieci trzy doskonałe kobiety. Mają one nadać słodkiego smaku jego rzeczywistości i uporać się z często nawiedzającą go nudą. Jednak pewnego dnia okazuje się, że kobiety jakimś sposobem wydostają się z wirtualnego wymiaru i zaczynają działać na szkodę mężczyzny. I tak nasz bohater wkracza w świat filmowych pościgów, mafii, religijnych zbzikowanych sekt i rosyjskich golfistów obracających brudnymi pieniędzmi. Po drodze doświadcza kilku dziwnych, nadprzyrodzonych sytuacji, ale nie mogą one w żaden sposób wytrącić z równowagi kogoś, kto od dłuższego czasu funkcjonuje w kompletnym bałaganie. 

Coś więcej o książce... 

    Opowieść okazała się być płaska, mimo że miała nieść ze sobą większy, chociaż może nie do końca dla wszystkich jasny przekaz. Odbicie lustrzane wypaczonych zasad moralnych wśród ludzi, prześmiewczy ton w stosunku do kultury popularnej, obleczone w ramy opowiastki o mieszających się wymiarach - "Wirtualne twory przenikają do realnego świata i zaczynają funkcjonować w nim swoim życiem". To miało jakiś potencjał. Jednak to jak faktycznie został on wykorzystany to moim zdaniem totalne fiasko. Książka napisana jest całkiem swobodnym językiem, ale w sposób niezwykle chaotyczny. Opowieść momentami wydaje się niespójna i czasem można się pogubić w kwestii "Kto, dlaczego i właściwie po co?!". Do tego jest tak absurdalna, że aż irytująca. I nie mam tutaj na myśli pomysłu na główny wątek, a bardziej chodzi o sytuacje i postawy prezentowane przez pierwszoplanowego bohatera (Niby wiesz o co chodzi w tej grze, ale jest ona tak obsceniczna, że staje się ciężkostrawna). To postać, która jest zaskakująco trywialna! Mężczyzna uzależniony od seksu, przedstawiony jako ktoś, kto traktuje kobiety przedmiotowo; Jako ktoś z infantylnym podejściem do życia, jako "lekko ograniczony" pseudo "wojownik" z zapędami homofobicznymi, albo superbohater z dziwnym fartem do wychodzenia obronną ręką nawet z najbardziej patowej sytuacji, które nierzadko są przez niego zbanalizowane. Poza tym te kilkadziesiąt stron nacechowane jest wartościami wprost z rynsztoka i prezentuje akcje, które mogą stanowić wypaczony obraz pewnych procesów (Poruszane w książce problemy zmiany płci i aborcji); 
Dla przykładu zacytuję fragment -

"Przytłumione  światło, szafki ze specyfikami, pośrodku wielki, ginekologiczny fotel (...) Śmiejąc się spięliśmy go pasami (...) Ochroniarz chciał wyswobodzić kolegę, ale nie zdążył. Wbiłem mu strzykawkę w tyłek. Nie patrzyłem nawet z czym, na stole było ich pod dostatkiem. Po dwóch sekundach już wiedziałem - Estrogen. Od razu odpadły mu wąsy i pojawiły się piersi. Ten z fotela z przerażeniem spoglądał na kolegę, który zaczął płakać i żalić się zepsutą fryzurą" 

oraz
 
"Jeszcze dwie godziny temu miałem nadzieję, że znajdę dziecko, wrócę do Forsycji i włożę je z powrotem do jej brzucha". 

Podsumowanie

    Opis z tyłu okładki głosi, że to książka kipiąca dowcipem i wyróżniająca się satyrą na współczesne społeczeństwo - Jeśli spojrzeć na całość pod tym kątem, to książka ma może miejscami odrobinę zawoalowany, jak już wcześniej wspomniałam, sens. Jednakże jej ogólna forma i wydźwięk jest tak denna, że męczyłam się strasznie podczas czytania. Niby stanowi prześmiewczy obraz patologicznych występków i sposobu bycia ludzi, ale jednak... Nie jest to komfortowy dla mnie sposób przedstawienia problematyki społeczeństwa, a wręcz niesmaczny i płytki sposób pokazania czegoś złożonego. Nikomu nie polecam tej pozycji. To jednak z najgorszych książek jakie kiedykolwiek czytałam...


Źródło okładki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Księżniczka z lodu" Camilla Läckberg

  


Tytuł - "Księżniczka z lodu"
Autor - Camilla Läckberg
Wydawnictwo - Czarna Owca
Tłumaczenie - Inga Sawicka
Cykl - Saga o Fjällbace (Tom I)
Data wydania - 26.08.2009
Ilość stron - 424
Gatunek - Kryminał, sensacja, thriller
ISBN - 9788381439107


    Fjällbacka - Małe miasteczko leżące na zachodnim wybrzeżu Szwecji, należy do spokojnych i trochę leniwych. Jednak pewnego dnia sielanka zostaje przerwana... W jednym z domów znaleziono ciało młodej kobiety zanurzonej w wannie pełnej lodu. Miejscowa policja uważa, że kobieta popełniła samobójstwo jednak matka ofiary ma co do tego spore wątpliwości. Na pomoc w ustaleniu co się tak naprawdę wydarzyło, wzywa dawną przyjaciółkę swojej córki Erikę Falck, żeby ta przyjrzała się sprawie. Erika we współpracy z policjantem, niegdyś jej przyjacielem z dziecięcych lat, próbuje rozwiązać sprawę. Jednakże bardzo szybko okazuje się, że śmierć Alexandry spowija mrok tajemnic z przeszłości i wszystko co dotąd przedstawiało się jako pozornie proste, kryje w sobie drugie i być może o wiele bardziej głębokie dno...


Coś więcej o książce...

    Na początku książki autorka przedstawia nam po krótce postaci będące głównymi bohaterami tej kryminalnej historii. Również rysuje przed nami zwięzły obraz niewielkiej, portowej mieściny i stawia nas w roli obserwatora międzyludzkich relacji, w które wplecione są dawne uczucia i emocje. Fabuła z każdą stroną rozwija się coraz bardziej, chociaż miejscami wydaje się odrobinę wlec... Nie jest to jednak ślimacze tempo, a po prostu zabieg budowania historii - Element po elemencie, gdzie niewielki szczegół może mieć wkrótce duże znaczenie. Czytało się więc bardzo przyjemnie, w trakcie łatwo wkręcając się w klimat. Nie jest to jakoś szczególnie skomplikowana powieść, ale nie jest również przewidywalna. Występują w niej specyficzne zabiegi mające na celu podrasowanie charakteru treści, a rozumiem przez to mniejsze lub większe zwroty akcji, dzięki którym Czytelnik nie może być pewien tego, jak rozwinie się sytuacja i w jakim kierunku będzie podążać dalej (Albo czy też nagle nie zatrzyma się w miejscu). Kolejnym plusem są tutaj bohaterowie, którzy są na tyle dobrze wykreowani, że bardzo szybko się do nich przywiązujemy. Nie są wyidealizowani, a prawdziwie ludzcy. W tym miejscu warto wspomnieć o problematyce książki, która dotyczy właśnie ludzi. Opiera się bowiem na słynnym powiedzonku "Co ludzie powiedzą?!", według którego do dziś funkcjonują społeczności; Małe wspólnoty, w których każdy stara się żyć jak gdyby w pewnej tajemnicy przed sąsiadami, uważnie pilnując swojej prywatności, nierzadko kryjąc prawdę o swoim życiu za woalem iluzji, za zwięzłym "U mnie w porządku". To także opowieść o ludzkich słabościach, tragediach, trudnych decyzjach, zatruwających sumienie kłamstwach, ucieczce, sporze i wyborze "mniejszego zła" dla dobra siebie i innych...


Podsumowanie

    "Księżniczka z lodu" to nie jest kryminał z rozlewem krwi, a raczej kręcący się wokoło przeświadczenia o potrzebie prowadzenia idealnego życia (W pewnym sensie), co związane jest ze złożonymi problemami ludzkiej psychiki, a co często wpływa także na innych i wiąże się z tragedią nie tylko dla nas. Dobry atmosfera, świetni i dość "bogaci" bohaterowie, idealnie wykreowany motyw śmierci, sporo zaskakujących plot twistów i to zakończenie! Tak, zakończenie było naprawdę zaskakujące, chociaż przy tym wcale nie takie mocno spektakularne.
Myślę, że ta lektura może dać świetną rozrywkę i sporą satysfakcję, jednocześnie stanowiąc doskonałą wizytówkę kolejnych części cyklu (Każda z części to oddzielna, nowa historia, mimo że dwie postaci są stałe). Nie polecałabym jej jednak młodym Czytelnikom.


Źródło grafiki: Empik.com
Elizabeth Warren

"Mgła" James Herbert



Tytuł - "Mgła"
Autor - James Herbert
Wydawnictwo - Książnica
Tłumaczenie - Maciej Gocman
Data wydania - 02.08.2010
Ilość stron - 320 
Gatunek - Horror
ISBN - 9788324577323


To pierwsza książka z niedawnego bookhaul'u po którą sięgnęłam. Jakaś bliżej nieokreślona w pochodzeniu chęć pchnęła mnie do wybrania właśnie tego tytułu. Nie spodziewałam się niczego wybitnego, ale jednak liczyłam na choćby delikatny dreszczyk przestrachu czy innych emocji. Wyszło z tego tyle, że niewiele z treści utknęło mi w pamięci, co zawdzięcza się opowieści bez szczególnego polotu.  


Coś więcej o książce... 

    "Mgła" autorstwa James'a Herbert'a, to historia opowiadająca o małym miasteczku na terenach Wielkiej Brytanii, gdzie pewnego dnia dochodzi do niezwykle silnego trzęsienia ziemi. Niespodziewanie skorupa zaczęła pękać, pozostawiając po sobie na powierzchni dość rozległą i głęboką ranę, z której zaczynają wydostawać się dziwne opary. Po czasie okazuje się, że ta żółtawa mgła ma znaczący wpływ, który objawia się niepohamowaną destrukcją. Ludzie i zwierzęta zaczynają obracać się przeciwko sobie i w kierunku śmierci, a anarchia rozlewa się coraz szybciej... Pewien mężczyzna, który całkiem przypadkiem znalazł się w centrum tragedii i doświadczył jej "Pełną piersią", musi zrobić wszystko żeby ocalić świat, choć w pierwszej kolejności swój dom, przed działaniem dziwacznych wyziewów za które ktoś musi wziąć pełną odpowiedzialność... 

Fabuła jest dość prosta, można by rzec. Na samym początku autor umieszcza nas w samym centrum wydarzeń, a więc w miejscu przeciętym wstęgą poszarpanych krawędzi ziemi, spomiędzy których ulatnia się osobliwa mgła. I tu pojawia się pewien klimat charakterystyczny dla powieści grozy. Powoli buduje się również napięcie, więc oczekiwania co do tego że akcja będzie dobrze poprowadzona, wzrasta. 
Poznajemy tam Johna Holmana, którego organizm, jak się dość szybko okaże, wypracował sobie odporność na niebezpieczną substancję. I właśnie z tego powodu staje się niezwykle ważną osobistością w kręgu krajowych władz, które we współpracy z naukowcami próbują opanować ten tajemniczy gaz. Sam zamysł wydaje się być całkiem niezły. Niestety jednak całość sprawia wrażenie niedopracowanego; Niektóre wątki są prowadzone oględnie, inne są płytkie, a jeszcze inne przewidywalne. I to sprawia, że przypuszczenie wartkiego przebiegu losów zaczyna drastycznie słabnąć. Całość nie nastroiła mnie zbyt pozytywnie, mimo że czytało się dobrze dzięki nietrudnemu, chociaż momentami lekko cierpkiemu językowi oraz nie dość obszernym rozdziałom. Myślę, że motorem do działania była też zwyczajna ciekawość postępu w sprawie i nadzieja, że tempo przyspieszy, nabrawszy "soczystości". Były pewne plusy, ale brak charakterności czy wyrazistości postaci, zwięzłość opisów sytuacji i niekiedy niemrawe działania bohaterów, sprawiało że powieść była dość miałka. Coś tam w sobie ma, ale nie do końca i nie tyle, aby można się było tym zachwycić.


Podsumowanie...

     Dobre "Czytadło" na leniwe popołudnia, od którego nie można wymagać zbyt wiele. Opowieść nie zaskakuje, nie straszny, pomimo tego że jest uznawana za horror. Nie wzbudza żadnych szczególnych uczuć. Dla mnie "Mgła" była okay dla zabicia czasu i chociaż przymierzam się do zapoznania z innymi dziełami autora, to pozostał we mnie jakiś mały niesmak zawodu; Wobec czego obawiam się trochę czy inne książki tego czołowego, brytyjskiego autora z gatunku grozy, nie będą pogłębiały tego odczucia rozczarowania. Ale do odważnych świat należy i sądzę, że każdy zasługuje na drugą szansę ;)


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl

Elizabeth Warren

"Szkoła bogów" Bernard Werber

 



Tytuł - "Szkoła bogów"
Autor - Bernard Werber
Wydawnictwo - Sonia Draga
Tłumaczenie - Lilla Teodorowska
Cykl - Trylogia bogów (Tom I)
Data wydania - 29.04.2015
Ilość stron - 368
Gatunek - Fantasy
ISBN - 978837999610


    "Szkoła bogów" to historia tajemniczej szkoły mieszczącej się na wyspie zwanej Aeden. Uczy się w niej 144 bogów-uczniów, a jednym z nich jest pewien mężczyzna imieniem Michael. Michael Pinson to główny bohater wokół którego tak naprawdę toczy się akcja, której wątki rozbudowują i ubarwiają inne postaci znane z "Naszego świata". Mata Hari, holenderska tancerka która w 1917 roku we Francji została oskarżona i stracona za szpiegostwo. Gustave Eiffel słynny architekt i inżynier, znany gównie ze swojego paryskiego dzieła jakim jest piękna wieża, albo Mariln Monroe - Amerykańska seksbomba lat 50 i 60 XX wieku, będąca również fascynującą ikoną kultury popularnej; Postaci te dodają swoistego smaku fabule, wnosząc w nią dodatkowe emocje i podkręcając tempo biegu wydarzeń. Nadmienię tutaj, że niektóre z postaci mogliśmy poznać znacznie wcześniej w innych powieściach autora * i zapoznać się ze szczegółami pewnych aspektów poruszanych w "Trylogii bogów". Jednakże te niedopowiedzenia i malutkie luki, nie stanowią problemu w orientacji co do roli bohaterów i stosunku ich wzajemnych relacji. Również poniektóre ubytki w życiu postaci są fragmentarycznie przypominane, co także ułatwia identyfikację.


Coś więcej o książce...

    Michael i inni tworzą grupę pewnego rodzaju "Twórców", nad którymi pieczę sprawuje 12 bogów greckiej mitologii. Uczniowie mają za zadanie nauczenie się sztuki kierowania ludźmi w taki sposób, aby mieli w sobie wolę przeżycia, chcieli budować, tworzyć, podnosić poziom swojej świadomości. Wszystko to, to dość ekscentryczna gra w typie tych "Na śmierć i życie", w której ważą się losy milionów istnień, nierzadko uzależnionych od kapryśnych i gniewnych "Niebiańskich opiekunów". Książka ta to niezwykle ciekawy pomysł, który łączy w sobie prawdę i fikcję. Autor zgrabnie wprowadza nas w mitologię grecką, w przystępny sposób prezentując obrazy znanych herosów, tytanów i mieszkańców Olimpu. Również idealnie przemyca wątki światowych wydarzeń, które rozegrały się w rzeczywistości i odcisnęły w historii wyraźne piętno. To jest tak dobrze skonstruowane, a do tego napisane niezłożonym językiem, dzięki czemu całość jest w większości bezproblemowa w odbiorze (Niektóre aspekty mimo wszystko mogą być nieco bardziej skomplikowane dla młodszego Czytelnika, co będzie stanowiło problem w zrozumieniu; Dla przykładu "Historia wszechświata" oraz poruszane wątki filozoficzne takie jak "Skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy?"). Początkowo było mi jednak dość ciężko się "wkręcić", a to dlatego że kwestia "Początku wszystkiego" nie była dla mnie specjalnie ekscytująca. Jednakże punkt ten jest dość istotny, ponieważ w pewnym sensie powiązane jest z nim zakończenie, także warto być uważnym.
Z pokonywaniem coraz większej ilości stron, nie byłam w stanie się oderwać! Książka podzielona jest na części, a te z kolei składają się ze stosunkowo krótkich rozdziałów, w znacznej liczbie kończących się jako coś niedopowiedzianego albo przerwanym ciągiem wydarzeń, co skłania nas do dalszego czytania żeby poznać finał. Fabuła nie jest przewidywalna, choć potrafiła być urywkami nieco nudna, a przez to brnęło się przez kolejne wersy niezwykle mozolnie. Kolejne części trylogii to spójna kontynuacja historii z poprzednich. Nie zabraknie w tym wszystkim również mniej lub bardziej zaskakujących zwrotów akcji, powodów do refleksji, uśmiechu czy "szklanych oczu" powodowanych wzruszeniem. Przez tę sinusoidę uczuć z niezwykłą ciekawością i dreszczem wywołanym niecierpliwym wyczekiwaniem, zmierzamy aż do ostatniego rozdziału fascynującej opowieści o byłych aniołach i Tanatonautach.


Podsumowanie...

I właśnie jeśli chodzi o zakończenie trylogii, to... Wow! To było coś świetnego i mam tutaj na myśli samą ideę, ale też to jak owo zakończenie zostało zbudowane. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką konstrukcją, tak więc moje zaskoczenie było spore :) Natomiast jeżeli miałabym ocenić kierunek w którym autor poprowadził bohatera i to co ostatecznie się z nim stało, to cóż... Jestem lekko zawiedziona. Ale nie będę zdradzała niczego więcej bo koniec jest na tyle intrygujący, że wyjawienie na czym polega jego osobliwość jaka czyni go wyjątkowym, uznałam za karygodne ;) Serdecznie polecam wszystkim tę powieść, ponieważ uważam że to naprawdę fajna i mądra książka, z której można w przystępny sposób uszczknąć jakiejś wiedzy, wyciągnąć wnioski, a także najzwyczajniej w świecie się odprężyć :)

Źródło grafiki: lubimyczytac.pl oraz zdjęcia prywatne

Elizabeth Warren

"Amerykańscy bogowie" Neil Gaiman



Tytuł - "Amerykańscy bogowie"
Autor - Neil Gaiman
Wydawnictwo - MAG
Tłumaczenie - Paulina Braiter - Ziemkiewicz
Data wydania - 09.11.2016
Ilość stron - 608
Gatunek - Fantasy
ISBN - 9788374806763

Dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Odpowiedź jest banalnie prosta! Była ona po prostu kolejnym numerem na liście dzieł autora, którego powieści od jakiegoś czasu konsekwentnie pochłaniam. Do tego to fantastyczne wydanie, które zawdzięczamy wydawnictwu MAG… CUDO!

Coś więcej o książce... 

    Na początku poznajemy historię pewnego mężczyzny, którego od dzieciństwa nazywano "Cieniem". Cień po kilku latach spędzonych w więzieniu wychodzi na wolność, by uporać się z kolejną tragedią, która ponownie wywróciła jego świat do góry nogami. Próbując porzucić przeszłość, poznaje tajemniczego jegomościa, który proponuje mu posadę swojego prywatnego ochroniarza. Z biegiem historii dowiadujemy się, że pracodawca Cienia, jak również jego znajomi, posiada niezwykłe zdolności, robi dziwaczne rzeczy i opowiada intrygujące historie… 
Bogowie dawnych czasów z różnych zakątków świata muszą połączyć siły, żeby móc stanąć do walki z bogami świata współczesnego! Czy im się to uda? 

Dzięki tej powieści nieco bliżej zapoznajemy się z postaciami z mitologii np. nordyckiej, egipskiej czy naszej – Słowiańskiej, które niegdyś stanowiły swoistą potęgę w umysłach ludzi, a które dziś zostały wyparte przez monoteistyczne religie. Podróżując śladem bohatera i jego tytułowych kompanów odbywamy fascynującą podróż po Stanach Zjednoczonych, nierzadko zaglądając do miejsc, które rzeczywiście istnieją, co sprawia że książka zyskuje na atrakcyjności! Awangardę owej książki stanowi niewątpliwie sam pomysł autora na fabułę. Motyw wojny bogów starego i nowego świata, ku której prowadzą różne intrygi i zwroty akcji, okazał się być dla mnie niezwykle interesujący i z chęcią przerzucałam kolejne strony, aby poznać ciąg dalszy, a wreszcie finał tej historii, który o dziwo i niestety nie wywołał u mnie specjalnego zaskoczenia - Przez co poczułam mały zawód. Powieść skonstruowana jest całkiem dobrze, czyta się lekko, czasem z zapartym tchem, a niekiedy z naprawdę spokojnym oddechem w momentach kiedy akcja przestanie pędzić. Treść jest przystępna w zrozumieniu, większość wątków dopowiedzianych, a bohaterowie bogaci w swym obrazie. Książka objętościowo jest dość pokaźna, jednakże nie należy bać się tych kilkuset stron ponieważ znikają w mgnieniu oka!



Podsumowanie

Neil Gaiman to autor, którego albo się lubi albo nie, bowiem ma specyficzny styl tworzenia swoich dzieł literackich i niekiedy dość wyjątkowe pomysły na bohaterów czy ogólnie na historię. Sądzę, że ta powieść będzie dobra dla osób, które chcą się określić do jakiej grupy jego odbiorców należą. Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych powieści pana Gaimana, dzięki której utwierdziłam się w tym, że zdecydowanie należę do, myślę sporego, grona fanów jego twórczości i jestem chętna na kolekcjonowanie jego kolejnych zadziwiających fabularnie opowieści! 

„Gdy dzielisz się bólem, bracie mój, nie podwajasz go lecz zmniejszasz o połowę. Żaden człowiek nie jest samotną wyspą…”


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl oraz prywatne

Elizabeth Warren

"Alicja w krainie zombie" Gena Showalter



Tytuł - "Alicja w krainie zombie"
Autor -  Gena Showalter
Wydawnictwo - HarperCollins
Tłumaczenie - Jan Kabat
Cykl - Kroniki Białego Królika
Data wydania - 25.09.2013
Ilość stron - 512
Gatunek - Fantastyka
ISBN - 9788323890768


Gena Showalter to pisarka, której dzieła były mi obce, więc do "Alicji..." podeszłam na świeżo, z ciekawością i ekscytacją. Książka ta opowiada historię młodej dziewczyny, która po śmierci rodziców i młodszej siostry, sama musi stawić czoło nietuzinkowej rzeczywistości. 

Coś więcej o książce...

   
Po świecie chodzą zombie... Alicja dotychczas nie spotkała żadnego z nich i podobnie jak większość, uznawała obsesję ojca na punkcie nieumarłych, za paranoję. Do czasu aż wreszcie staje oko w oko z tym czymś, co kiedyś było człowiekiem i na własnej skórze przekonuje się, że ojciec miał rację, a wszystkie jego działania mające na celu ochronę swoich bliskich, podszyte strachem również o własne życie, mają sens i nie są żadną fanaberią osnutego szaleństwem umysłu. Potwory istnieją naprawdę i dziewczyna musi się nauczyć jak z nimi walczyć, by przetrwać i pomścić śmierć swoich bliskich. Nie przestanie, póki każdy żywy trup nie spocznie w grobie na zawsze...

Od samego początku powieść czyta się lekko. Styl pisarski autorki jest swobodny i nie ma się poczucia zmęczenia treścią. Od pierwszych stron jest całkiem sporo akcji. Wkraczamy w życie bohaterki i obserwujemy proces przemiany jaka w niej zachodzi, co jest niezwykle interesujące. Ala przeżywa wiele przygód, poznaje ogrom sekretów dotyczących świata, który istniał obok niej jakby za zasłoną. Poznaje masę ludzi i zdobywa przyjaciół, oraz miłość. I tutaj zaczynają się pojawiać schody... O ile do momentu, w którym po raz pierwszy poczuła w brzuchu motyle towarzyszące płomiennemu uczuciu i poznała smak fascynacji drugim człowiekiem na głębszym poziomie, fabuła toczyła się wokół głównego wątku, czyli "mózgożerców"; O tyle później na pierwszy plan wysunął się wątek romantyczny, czym byłam nieco rozczarowana. Problemy miłosne i rozterki pojawiające się w relacji z Cole'em zaczynają przytłaczać. Odnosimy wrażenie, że powoli powieść fantastyczna zaczyna przeradzać się w opowiastkę o nastoletnim romansie, co dla osób które nie sięgnęły po tę książkę z nadzieją na uczuciowe smaczki, może być irytujące. Na całe szczęście akcja nie zwalnia. Wciąż pojawiają się nowe wydarzenia, niebezpieczne sytuacje i zabawne momenty rozluźniające atmosferę. Chwilami historia była przewidywalna, ale mimo tego zwrotów akcji wcale nie brakowało, co czyniło całość bardziej atrakcyjną. "Alicja w krainie zombi", to pierwszy tom cyklu zatem fabuła będzie się rozwijała, a wydarzenia nabierały szybszego tempa. Kolejne tomy przyniosą nam nowe przygody, odpowiedzi na kilka pytań zrodzonych podczas czytania pierwszej części, a także całkiem fajne plot twisty. 



Podsumowanie

Myślę, że warto sięgnąć po te cztery tomy i zapoznać się z poczynaniami Alicji i bandy pogromców chodzących truposzy. Uważam, że jest to czytadło dla młodszej młodzieży, ale być może nieco starsi wiekiem nastawieni na spędzenie czasu z luźną, niewymagającą opowieścią, też znają w niej coś dla siebie. Przy tej książce wbrew kilku ewidentnym minusom jakie posiada, można się naprawdę fajnie bawić!


Źródło: lubimyczytac.pl oraz zdjęcia prywatne

Elizabeth Warren

"Posępna litość" Robin LaFevers

 


Tytuł - "Posępna litość"
Autor - Robin LaFevers
Wydawnictwo - Fabryka Słów
Tłumaczenie - Dominika Wiśniewska
Cykl - Jego Nadobna Zabójczyni (Tom I)
Data wydania - 20.09.2013
Ilość stron - 560 
Gatunek - Fantastyka
ISBN - 9788375748826


To książka, która przyciągnęła moją uwagę swoją okładką, natomiast do zapoznania się z jej treścią, skłonił mnie opis. Robin LaFevers to autorka z którą wcześnie nie miałam styczności. Jest pisarką dziecięcą i twórczynią powieści Young Adult. Była nominowana do nagrody Agatha Award for Best Children. To tyle jeśli chodzi o autorkę powieści. Co do tej konkretnej fabuły, to cóż…

Coś więcej o książce... 

    To opowieść o młodej dziewczynie, która w swoim życiu doświadczyła wiele złego. Kiedy wydaje się, że już nic nie może jej pomóc, zrządzeniem losu pojawia się światełko w ciemnym tunelu. Młoda Ismae trafia do pewnego zakonu czczącego boga śmierci, zwanego Mortainem. Przechodzi w tym miejscu niezwykłą przemianę; Poznaje tajniki walki, nabywa wiedzę na temat wszelakich trucizn i poznaje przeróżne sposoby na to jak pozbawić kogoś życia. Przy tym dowiaduje się również jak skutecznie władać "Kobiecą bronią". Jednak zakon dając coś od siebie, oczekuje czegoś w zamian... I tak oto dziewczyna staje się zabójczynią, przebiegłym assasinem który odbiera życie naznaczonym przez samego boga. Pewnego dnia otrzymuje od przeoryszy z pozoru łatwe do wykonania zadanie, które w pewnym momencie staje się trudniejsze niż Ismae mogłaby przypuszczać. Kiedy pojawiają się emocje i uczucia, pojawiają się również wątpliwości i dylematy. Dziewczyna musi postarać się pokonać zaistniałe trudności, zapewniając sobie przy tym spokojne sumienie zarówno wobec swoich intymnych odczuć, jak również względem zasad zakonu, za złamanie których grozi potępienie duszy.
W książce dość dużo się dzieje. Wraz z bohaterką poszukujemy złowróżbnych znamion i brniemy do wyznaczonego celu, nie do końca będąc przekonanym z czym przyjdzie nam się zmierzyć tym razem. Jednak w pewnym momencie historia staje się przewidywalna; Na całe szczęście jest to przejściowe i czytając dalej znów możemy przekonać się o tym, że pozory mogą mylić, a względnie prosta sytuacja może stać się niemalże niebezpiecznie skomplikowana. 
 




Myślę, że jest to pozycja godna uwagi, chociaż mimo plusów, posiada też swoje minusy. Bywały momenty kiedy nic się nie działo, akcja była niemalże ślimacza i „ciężkostrawna”. Mniej więcej w połowie książki na całe szczęście, tempo wydarzeń trochę przyspiesza, ale jednocześnie daje nam możliwość chwilowego zastanowienia się nad efektem końcowym pewnych poczynań i przedsięwzięć. Niektóre z zachowań bohaterki były dla mnie nieco niezrozumiałe, zaś inne wydawały się być odrobinę lekkomyślne. Chwilami miałam wrażenie, że brakuje jej tego "Czegoś" co sprawia, że zaczynamy lubić postać, kibicujemy jej albo żywimy do niej przeciwne uczucia. Całość jej kreacji sprawiała, że motaliśmy się między obojętnością w stosunku do niej, a skonkretyzowaniem w kwestii dobrych lub złych uczuć wobec niej, nie będąc w stanie zdecydować się czy ta postać jest dla nas na "Tak" czy na "Nie".



Podsumowanie

Całość opowieści była dość łatwa do połknięcia. Styl autorki jest całkiem przyzwoity w odbiorze, przez co czyta się płynnie. Pomysł na fabułę interesujący, a tym bardziej, że niektóre zawarte w niej wątki odnoszą się do autentycznych wydarzeń historycznych; A opisy bohaterów i wykreowanego świata są na tyle barwne, że książka staje się jeszcze ciekawsza. Do tego na kartach pojawiło się kilka plot twistów, dzięki czemu nie mieliśmy poczucia nadto męczącej jednostajności. Poleciłabym ją młodzieży, która szuka fajnych historii z nutą niebezpieczeństwa, ze szczyptą tajemnicy i odrobiną miłości by zachować pewne proporcje i utrzymać równowagę między tym co dobre, a tym co złe.


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl oraz prywatne

Elizabeth Warren