Czym właściwie jest zombie?
Zombie to pojęcie wywodzące się z kultu Voodoo i oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej ją, najczęściej będąc pod wpływem środków odurzających. Bardziej powszechna teoria mówi, że są to tzw. "żywe trupy", postaci zwykłych ludzi którzy na skutek tajemniczego wirusa przemieniają się w potwory, które uwielbiają wyjadać ludzkie mózgi! Tymi postaciami zainteresowałam się również dzięki mojej mamie, która lubowała się w filmach z nieumarłymi w rolach głównych. Motyw zombie ciekawi mnie również w literaturze, choć niewiele jest naprawdę dobrych powieści z tymi postaciami w rolach bohaterów pierwszo, lub co najwyżej drugoplanowych.
Tytuł - "Krew Zombie"
Autor - Nate Kenyon
Wydawnictwo - Amber
Tłumaczenie - Agnieszka Kabala
Data wydania - 27.05.2010
Ilość stron - 304
Gatunek - Horror
ISBN - 9788324136773
Zapowiadało
się naprawdę fajnie. Po przeczytaniu opisu znajdującego się na
tyle okładki, doszłam do wniosku że będzie to ciekawa opowieść
grozy z akcją wywołującą dreszczyk emocji. Niestety rzeczywistość
okazała się trochę inna…
Coś więcej o książce...
"Krew zombie" to debiutancka książka pana Kenyon’a, która była nominowana do nagrody Brama Stokera (Nagroda literacka w dziedzinie grozy, przyznawana przez Horror Writes Associaton, której patronem jest autor słynnego „Draculi”, Bram Stoker). Opowiada historię pewnego mężczyzny, który za spowodowanie wypadku, trafia do więzienia. Czas odsiadki w końcu mija i Billy próbuje uporać się z tym co się wydarzyło, stara się poukładać swoje życie na nowo, demony przeszłości zamykając w ciemnych klatkach. Jednak nie może zaznać spokoju... Dręczą go dziwne sny, koszmary z żywymi trupami w roli głównej. Wszystko to składa się na jedną, wielką zagadkę którą musi rozwiązać, inaczej będzie go ona dręczyć aż po kres jego życia, sprowadzając umęczony umysł do czeluści szaleństwa. Billy słyszy głosy. Mroczne, złowieszcze szepty rozlegające się w jego głowie, nawołujące do niecnych czynów. To właśnie z ich powodu bohater porywa młodą kobietę, którą następnie wciąga w swój świat. Okazuje się jednak, że mają ze sobą coś wspólnego, wobec czego tworzy się między nimi swoista więź, która zacieśnia się mocniej kiedy wiedzieni enigmatyczną siłą, trafiają do małego miasteczka. Z pozoru wszystko wydaje się w nim poukładane, jednak White Falls i jego mieszkańcy też posiadają pewne sekrety... Billy i Angel po przeprowadzeniu małego śledztwa są blisko rozwiązania zagadki, która okazuje się być mroczniejsza niż mogliby przypuszczać! Przepowiednia się spełnia! Atmosfera się zagęszcza i zaczyna gnić! Zmarli powstają z grobów, w ogromnym pragnieniu poszukując życia które jak uważają, dla nich skończyło się zbyt wcześnie. Terroryzują miasteczko, sprowadzając na mieszkańców blady strach i mgłę osnuwającą ich umysły, która staje się przyczyną irracjonalnych zachowań. Główni bohaterowie muszą poskromić ciemne moce i uratować mieścinę, a może nawet i świat przed rozprzestrzeniającą się falą śmierci. Na ich drodze pojawia się masa przeciwności, a tajemnica pewnej rodziny, jak również należący do niej klejnot, stanowią największą z kłód rzucanych z impetem pod nogi...
Powiedzenie "Miłość zwycięży wszystko", nabierze szczególnego znaczenia. Mimo to historia nie jest jakoś szczególnie przewidywalna. Całość jest okay, jednak sporo rzeczy zabrakło. Przede wszystkim główny motyw - Zombie. Jak dla mnie postaci te pojawiały się w historii zdecydowanie za rzadko, jak na motyw wiodący. Fabuła opiera się gównie na pewnej klątwie i rodzinnym sekrecie, który muszą poznać William i Gloria by zrozumieć co tak naprawdę ich spotyka. Żywe trupy są jak gdyby tłem. Kto lub co nimi kieruje, w jaki sposób wracają do życia, nie to wiedzie prym. Zważając na tytuł w tym tłumaczeniu, wydaje mi się że pewne wątki w tej historii powinny zostać przewartościowane, w pewnym sensie zamienione miejscami. Jeśli zaś mówić o oryginalnym tytule który brzmi "Bloodstone", każdy aspekt w powieści jest już na swoim miejscu. To pierwsza rzecz, która stanowi moim zdaniem minus. Kolejny to sposób wykreowanie bohaterów, zwłaszcza czołowych. Myślę, że ci powinni być trochę okazalej opisani; Coś więcej o ich życiu, przemyśleniach czy chociażby odrobinę więcej na temat ich wyglądu zewnętrznego, co wówczas nie czyniłoby ich tak obcymi dla Czytelnika. Do przedstawionego świata nie ma potrzeby przyczepiania się. Czytając można sobie wyobrazić pojawiające się tam bary, cmentarz czy gościnny zajazd i niemal fizycznie odczuć skutki panującej tam kapryśnej pogody. Styl w jakim całość jest opowiedziana, również nie stanowi rzeczy jaką można poddać krytyce.
Podsumowanie
Mimo wszystko
spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, ale niestety
tego nie otrzymałam. Jednakże z racji tego, że był to debiut
młodego autora mogłabym ocenić powieść na mocną trójkę, w
skali od 1 do 5. Książkę, ze względu na jej wątki i występujące
wulgaryzmy, skierowałabym w stronę nieco starszej młodzieży.
Jeśli ktoś nie ma zbyt wysokich oczekiwań i nieszczególnie
przeszkadza mu fakt, że wątek który miał być dominujący, wcale
taki nie jest, to polecam. Jeśli nie... Cóż, są lepsze pozycje w
których zombie biorą górę!
Źródło okładki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren