"Uniesienie" Stephen King

Stephen King to pierwszy autor dzieł literatury grozy 
po którego sięgnęłam, kiedy moja przygoda z czytelnictwem ewoluowała na wyższy poziom; Książki z cyklu "Krąg ciemności" czy "Szkoła przy cmentarzu" ustąpiły miejsca bardziej poważnym powieściom. Zafascynowana piórem pisarskim i tym specyficznym charakterem Mistrza Grozy, rozwijałam się i pochłaniałam jego powieści, delektując się mrocznym klimatem i odpowiednio sprawnie budowanym napięciem. I dalej, niezmiennie jestem wierna jego grozie, jednak powoli nieśmiało sięgam po jego powieści z innych gatunków. Co prawda "Uniesienie" jest ulokowane w kategorii horror, ale typowym horrorem ono nie jest. Przypisałabym ją raczej do powieści lekko obyczajowej z elementami fantasy. 


Tytuł - "Uniesienie"
Autor - Stephen King
Wydawnictwo - Albatros
Tłumaczenie - Danuta Górska
Data wydania - 14.11.2018
Ilość stron - 176 
Gatunek - Horror
ISBN - 9788381254212

Małe, osobliwie upiorne miasteczko zwane Castle Rock, w zasobie swoich mieszkańców posiada pewnego, niezwykłego człowieka, dotkniętego równie niezwykłą przypadłością. Scott ciągle traci na wadze, mimo że wizualnie wciąż wygląda tak samo. Początkowo próbuje zdiagnozować chorobę i walcząc na różne sposoby z jej skutkami, co niestety nie przynosi żadnych rezultatów, bez znacznie jak bardzo się stara. Choroba postępuje, jednak mężczyzna przyjmuje swój stan z zadziwiającym spokojem, diametralnie zmieniając swoje podejście, jak gdyby to co mu dolega, wyzwalało w nim wszystko to co najlepsze. Zmienia się jego perspektywa postrzegania otaczającej go rzeczywistości, a serce otwiera się na nowe doznania. Kiedy poznaje nowych przyjaciół, dochodzi u niego do przewartościowania kolejnych aspektów życia, którego ulotność w dosłownym tego słowa znaczeniu, przejmuje autentyzm jego istnienia. 

Coś więcej o książce...

Stephen King tym razem wychodzi poza strefę mroku i prezentuje nam coś zupełnie odmiennego. Mimo, że ta książka wrzucana jest do worka z napisem "horror", to tak naprawdę niewiele ma z grozą wspólnego. Nie jest to typowa niepokojąca w charakterystyczny dla mistrza sposób, powieść. "Uniesienie" to krótka opowieść o sile dobroci i zrozumienia, o zjednoczeniu i przyjaźni, o poświęceniu i wartości intymnych chwil, pozwalających pojąć i docenić sens naszego istnienia. To wzruszająca historia o pogodzeniu się z przeznaczeniem, o zapomnieniu o bezsilności którą zastępuje się pokorną akceptacją bez zbędnych prób dokładnej analizy potrzebnej do zrozumienia; A także zakończeniem jakiegoś etapu w życiu i dająca nadzieję na być może o wiele lepszą i w pewnym sensie wyzwalającą przyszłość. 
Niestety jako, że to zaledwie 100 kilka stron to perypetie bohatera są przedstawione dość krótko, choć treściwie. Fabuła przedstawiona językiem nieskomplikowanym, pozbawiona jest wielowątkowości, a i ilość postaci też jest znacznie okrojona, co nieczęsto spotyka się w powieściach tego autora, który ma dużą tendencję do dużej liczby wątków i skomplikowanej istoty swoich tworów. Jednakże wartości zaprezentowane w jego dziele i ogólnie pomysł na książkę, a także forma jej przedstawienia kupiły mnie na tyle, że docierając do końca czułam pewien niedosyt i chciałam więcej. Miałam ochotę na ciąg dalszy perypetii głównego bohatera i wizję przyszłości bliskich mu osób; Na małe wyjaśnienie kilku kwestii i o wiele bogatszą rozbudowę kilku tylko muśniętych w toku historii. Zaś co do morału, który zwykle jest zawoalowany, tym razem wcale nie był trudny do wychwycenia i myślę, że stanowił idealne podsumowanie. 

Podsumowanie

Jeśli ktoś zastanawia się czy wyjść poza to z czego słynie pan King i spróbować poznać go z trochę innej strony, to ta książka będzie jego dobrą prezentacją. Dzięki wydaniu wydawnictwa Albatros, które zadbało o odpowiednią wielkość czcionki, oraz przejrzystość treści przez zastosowanie odpowiedniej ilość światła na stronie, przez powieść się po prostu płynie. Jest przyjemna i całkiem lekka w odbiorze, choć temat może być trudny, zwłaszcza jeśli skoncentrujemy się na smutniejszych aspektach, jak walka z chorobą, bezsilność czy strata. Nie mniej jednak dla mnie było to fantastyczne, wzruszające spotkanie, na które polecam się wybrać każdemu!

Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Cienie Nowego Orleanu" Maciej Lewandowski

    Temat sekt czy fanatycznych ugrupowań okultystycznych bądź religijnych to temat niezwykle intrygujący; Zarówno od strony czysto technicznej tj. procesu powstania, zasady rekrutacji członków i fundamenty funkcjonowania, a także od strony etycznej i społecznej, nie pomijając aspektu zasad moralnych, których albo nie ma w ogóle, albo są zwyczajnie patologiczne. Sięgnęłam po tę książkę właśnie z powodu obecności wątku tej osobliwej wspólnoty, a także mitologii Voodoo z nią związanej, której natura również jest ciekawa, gównie dzięki woalowi tajemnicy jakim jest owiana i teoriom spiskowym wynikającym właśnie z tej niedostępności i niepowszechności wśród przeciętnych osób, dla których faktyczna istota jestestwa jest niezwykle złożona, a pewne szczegóły magii i rytuałów nie są dla nich w żaden sposób dostępne. 


Tytuł - "Cienie Nowego Orleanu"
Autor - Maciej Lewandowski
Wydawnictwo - Uroboros
Data wydania - 27.02.2019
Ilość stron - 349
Gatunek - Kryminał, thriller, sensacja
ISBN - 9788328057098

    To historia opowiadająca o pewnym policjancie, który podczas tzw. "nalotu" na kryjówkę przemytników, trafia przypadkiem na dziuplę handlarzy żywym towarem. Odnajduje tam straszliwie okaleczoną kobietę, której zwłoki poznaczone tajemniczymi znakami tkwiły rozpięte na dziwnym trójnogu ustawionym w kręgu wypalonych świec. Ślady prowadzą w przeszłość do cuchnących bagien i sekty przywołującej demony... Wkrótce jednak detektyw zostaje odsunięty od sprawy, ale w żadnym razie nie przeszkadza mu to w rozpoczęciu prywatnego śledztwa, w toku którego trafia w pewne miejsce gdzie odnajduje nagrania brutalnych gwałtów i tortur czarnoskórych kobiet. Wbrew otrzymanym ostrzeżeniom jakie dostaje zarówno z zewnątrz, jak i zza kurtyny "Ciemniej strony", czy ze strony własnego sumienia, udaje się w podróż do minionych lat, których wydarzenia zmieniły jakiś fragment jego duszy. Chcąc raz na zawsze uporać się z własną traumą, ale także zakończyć obłąkańczą działalność sekciarzy, ponownie wkracza w mrok niewyjaśnionych spraw, nieodkrytych i okrutnych sekretów pradawnego bóstwa...

Coś więcej o książce...

    Zaczyna się całkiem ciekawie; Przypadkowo odkryte zwłoki młodej kobiety, której ktoś zerwał skórę z pleców, a na reszcie ciała wyżłobił dziwaczne znaki przywodzące na myśl rytualne inkantacje mające znaczyć ofiarę poświęconą czystemu złu, to coś co rozbudza naszą wyobraźnię i pobudza ciekawość, naprowadzając na grupę osobliwych fanatyków szepczących dźwięcznie brzmiące mantry gdzieś w szpetnych zakamarkach, cuchnących przede wszystkich strachem, co czyni je idealnie klimatycznymi miejscówkami dla tego typu przedsięwzięć. Chcemy więcej, ale im dalej w treść tym ma się coraz większe wrażenie, że opowieść jest napisana dość chaotycznie, a sama fabuła mająca być okultystycznym kryminałem, zawierającym wątki mitologii Voodoo zaczyna być nieco nudna i chwiejna pod względem spójności. Akcja tej powieści toczy się ślamazarnie, mając po drodze trochę lepsze momenty gdzie nabiera smaku i wyrazistości, dzięki czemu treść zaczyna być łatwiejsza w odbiorze, a wydarzenia śledzi się z ciekawością. Niestety takich chwil jest stosunkowo za mało, przez co czyta się ogólnie dość ociężale. Sporo wątków uciętych jest w nieodpowiednich miejscach, dużo jest niedopowiedzianych i pozostawionych jako otwarte, choć mogły zostać znacznie bardziej rozbudowane, a przez to dodać powieści głębszej barwy i wartości, dzięki czemu nie zostałaby koniec końców odebrana jako przeciętne czytadło. Mimo interesującego wątku wiodącego i dość złożonej problematyki jaką jest handel ludźmi, istnienie i system działania kultów, czy ich doktrynerstwo, a także rasizm i segregacja ludzi określając ich mianem "Lepszych" i "Gorszych", powieści zabrakło charakteru i spoistości przedstawionych w niej wydarzeń, a najciekawszy jej wątek został zaledwie muśnięty, przez co potencjał jaki na początku wykazywała, został zaprzepaszczony. 

Główny bohater również nie należy do pozytywnych cech tej książki. Jest antypatyczny, wręcz irytujący! Ma jakiś plan na całą sprawę, ale to jedynie jakieś niewyraźne zarysy, bowiem konkrety nie mogą przebić się przez zasnuty alkoholowymi oparami umysł, przez co odnosi się wrażenie że gliniarz błądzi jak gdyby we mgle, po omacku poszukując właściwego tropu, który będzie stanowił siłę napędową popychającą go do właściwego i przede wszystkim sprawnego rozwikłania sprawy. Tymczasem snuje się od osoby do osoby, z miejsca na miejsca, polegając głównie na mocy sprawczej zwyczajnego przypadku, a dowody i poszlaki zebrane podczas śledztwa, o którego miano skrupulatnego walczy chyba sam ze sobą, składają się w mozaikę czasem na siłę złączonych ze sobą puzzli stanowiących lekko wypaczony obraz całości przypadku. To również chwiało fabułą i sprawiało, że była drażniąca w odbiorze. Rzeczą która dobrze zagrała w tej powieści była użyta w niej forma i język. Prócz tego, że niemało było zawartych w niej drastycznych i zbyt dosadnych opisów zbrodni, ani też autor nie szczędził soczystych wulgaryzmów, co nadawało powieści bądź co bądź nieco cierpkiego smaku jak na kryminał przystało, to były także opisy w których zaczytywało się z przyjemnością. Użyte metafory określające zachowania, postaci czy scenerię stanowiły przyjemny kontrast, co było naprawdę dobre w odbiorze. 

Podsumowanie

    Niestety koniec końców zawiodłam się powieścią pana Lewandowskiego, który zainteresował mnie swoim pomysłem lecz niestety sposobem jego realizacji nie zdołał zatrzymać mojej ekscytacji i ciekawości. Z nieznacznym trudem dotarłam do zakończenia, które moim zdaniem zostało również bardzo okrojone, a tym samym nie do końca zrozumiałe i pozbawione sensu. Czegoś w nim zabrakło, jakiegoś większego wyjaśnienia, bądź puenty która należycie zamknęłaby wydarzenia i w jakimś stopniu podreperowała odczucia względem całości. Dlatego uważam, że ta pozycja to zwykły "Zabójca czasu", jaki bardzo szybko ulatuje z pamięci, pozostawiając po sobie nutkę rozczarowania i braku spełnienia z obcowania z literaturą. 

Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren 

"Demony. Pokusa" Lisa Desrochers

    Demony to według starogreckiego "daimon" - W dosłownym tłumaczeniu "ten który coś rozdziela" lub "ten, który coś przydziela". To istoty występujące w wielu wierzeniach ludowych, mitologiach i religiach, które zajmują pozycję pośrednią między bogami, a ludźmi. Określane również jako nieprzyjazne człowiekowi duchy, pierwotnie związane z pojęciem nieczystości sakralnej. * 
Ta opowieść to fabularyzowana historia walki dobra ze złem, w której bierze udział przedstawiciel piekła i przedstawiciel "Jasnej strony mocy", czyli nieba. Typowa młodzieżówka, która nie rozwodzi się nad naukowym aspektem bytów duchowych, a jedynie umieszcza je w toku fikcyjnych wydarzeń, tyle tylko napomykając o ich naturze przyobleczonej w fizyczne ciała ludzkie i wartościach z dwóch przeciwnych sobie stron barykady. 


Tytuł - "Demony. Pokusa"
Autor - Lisa Desrochers
Wydawnictwo - Wydawnictwo Dolnośląskie
Tłumaczenie - Ewa Penksyk-Kluczkowska
Cykl - Demony (Tom I)
Data wydania - 21.09.2011
Ilość stron - 368
Gatunek - Fantasy, science fiction
ISBN - 9788324591381

    Książka opowiada o młodej dziewczynie wywodzącej się z katolickiej rodziny, która boryka się z pewną tragedią. Mimo wszystko stara się żyć normalnie. Chodzi do szkoły, spotyka się z przyjaciółmi, przeżywa pierwsze zauroczenia i snuje plany na przyszłość. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie pojawia się na jej drodze dwóch chłopaków. Z pozoru wydaje się to zwykłym wydarzeniem; Ot w szkole zjawiają się "Nowi". Z czasem jednak Luc i Gabe zaczynają odgrywać coraz większą i bardziej znaczącą rolę w życiu Franne. Dziewczyna zaczyna być świadkiem dziwnych wydarzeń, niektóre rzeczy już jej znane przybierają na sile, co wprawia ją w niemałą konsternację. Pojawiają się dylematy i rozterki miłosne. Franne przekonuje się, że świat to jedna, wielka tajemnica; To miejsce w którym egzystują nie tylko ludzie, co skutkuje u niej niemalże szokiem. Miłość wzbierająca w sercu bohaterki poniekąd odkrywa dla niej rzeczy nieznane, jak również odpowiada na pytania, na które wcześniej nie znajdowała odpowiedzi. Pod wpływem tego czego doświadczyła, Franne dowiaduje się że posiada niezwykły dar, w związku z którym Niebo i Piekło podejmują walkę o jej duszę będąc gotowymi złamać wszelakie zasady! 


Coś więcej o książce...

    To typowa młodzieżówka, w której odnajdujemy wątki takie jak problemy sercowe, nastoletni bunt, niezrozumienie świata i kształtujący się w zakamarkach umysłu własny plan na życie. To również historia, w której ukazana jest odwieczna walka dobra ze złem, walka o duszę ludzi którzy szybciej lub wolniej posuwają się po ścieżce ku jednemu ze światów czekających po śmierci (O ile istnieje jakiekolwiek życie pozagrobowe!) Treść napisana jest naprawdę przystępnym, a wręcz bardzo prostym w odbiorze językiem. Im dalej w las, tym tylko utwierdzamy się w tym, że nie jest to lektura skierowana dla starszych i powiedziałabym, poważniejszych czytelników. Zawiera słowa i wyrażenia popularne wśród młodych ludzi, dotyka problemów i traktuje o życiu typowego nastolatka. Tym nie mniej czytało się to przyjemnie, nawet mimo czasem pojawiających się błędów w strukturze słów, co jak podejrzewam wyniknęło z drobnych pomyłek podczas korekty tłumaczenia. Ponad to również lekko irytowały mnie pewne zachowania bohaterki, która jak na członka rodziny, w której religia stanowi niebywale ważny aspekt, jest bardzo niedomyślna i nawet po dłuższym czasie, nie może połączyć czy nijak skojarzyć pewnych faktów, tyczących się tego kim rzeczywiście są jej nowi koledzy. Generalnie bohaterowie byli dość dobrze wykreowani, choć mogłabym się trochę przyczepić do tego jak był opisany świat w którym funkcjonowali ci bohaterowie. Moim zdaniem mógłby być nieco bardziej rozbudowany, wzbogacony o trochę więcej opisów co znacznie ułatwiłoby pracę wyobraźni.



Podsumowanie

Odnosząc się już do ogółu fabuły – Dla mnie była ona ciekawa, w związku z czym pochłonęłam książkę dość szybko. Lekka, niewymagająca, pewne kwestie trochę zastanawiające, niektóre niedopracowane, ale można przymknąć na nie oko. Generalnie okej. Pozycja godna polecenia głównie nastolatkom.
Na koniec odpowiadając na pytanie wpisane w okładkę – Wybrałabym niebo, nie tylko ze względu na te błękitne oczy i zapach śniegu latem ;)


*Nieczystość sakralna to pojęcie związane z religiami, zwłaszcza judaizmem i chrześcijaństwem, oznaczające stan, który uniemożliwia człowiekowi uczestnictwo w obrzędach religijnych. Nie jest to tożsame z grzechem, lecz wynika z kontaktu z określonymi rzeczami, sytuacjami lub stanami uznawanymi za rytualnie "nieczyste".


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl/ zdjęcia Prywatne
Elizabeth Warren

"Drozdy. Dotyk przeznaczenia" Chuck Wendig

    Chyba każdy kiedyś chciał posiadać jakieś magiczne mocne. 
Pragnienie być ponadprzeciętnym nie w wyznawanych wartościach, a cechach fizycznych lub typowo nadprzyrodzonych, bierze się chyba z potrzeby bycia ponad miarę wyjątkowym, co postawiłoby nas w centrum uwagi, wyleczyłoby nasze kompleksy, albo wręcz nadało sens naszemu życiu. Ja będąc dzieckiem marzyłam o tym, by być superszybką i silną, jednak z czasem te marzenia o super mocach przeobraziły się nieco, traktowane doświadczeniem i aktualnymi potrzebami, czy wartościami. Dziś chciałabym posiadać zdolność leczenia dłońmi i czytania w myślach. Jednak ciężko nam sobie wyobrazić, że posiadaniu takich nadprzyrodzonych umiejętności towarzyszy wielkie brzemię odpowiedzialności, na które większość z nas nie jest gotowych. Wydaje nam się, że bycie ponadprzeciętnym w ten wyjątkowy sposób może uczynić z nas lepszych ludzi niż jesteśmy, ale niestety nie każda ta ekstra moc może się okazać dla nas błogosławieństwem, wręcz przeciwnie! Może być dla nas najgorszym przekleństwem, którego ciężaru nie będziemy w stanie udźwignąć... 


Tytuł - "Drozdy. Dotyk przeznaczenia"
Autor - Chuck Wending
Wydawnictwo - Akurat
Tłumaczenie - Miłosz Urban
Cykl - Miriam Black (Tom I)
Data wydania - 01.05.2013
Ilość stron - 320 
Gatunek - Fantasy, science fiction 
ISBN - 9788377583418


Okładka zachęca, podobnie jak zamieszczony z tyłu opis; Dziewczyna z ognistymi oczyma, burza czarnych włosów i ten grymas na twarzy uwidaczniający bliżej nieokreślone emocje. Dziewczyna, która wie kiedy umrzesz...


Coś więcej o książce... 

    "Drozdy" to historia poruszająca m.in wątek fanatyzmu religijnego, wewnętrznej przemiany młodej osoby i konsekwencji jakie z tego wynikają. To również opowieść o próbie radzenia sobie z pojmowaniem otaczającego nas świata. Nic tak naprawdę nie jest na tyle łatwe jakbyśmy tego oczekiwali, a życie to tylko podróż ku śmierci... Bohaterką powieści jest młoda dziewczyna imieniem Miriam, wychowana przez surową, wielce pobożną matkę, która skutecznie utrudnia córce życie wszędzie dopatrując się ingerencji Szatana. Zamknięta w złotej klatce, zmuszona do funkcjonowania według nieugiętych zasad, coraz bardziej pragnąca wolności i normalnego życia, w końcu decyduje się na ucieczkę. To traumatyczne doświadczenie wyzwala w niej tajemnicze moce; Moce których się boi, które ją dręczą i które przeklina. Panna Black jest teraz swoistym medium, wdzierającym się w najbardziej intymne i prywatne momenty życia przypadkowo napotkanych osób, co staje się przyczyną kolejnych problemów i niejednokrotnie koloruje pod jej oczyma fioletowo żółte kręgi. Pewnego dnia dziewczyna poznaje mężczyznę, który staje się bliższy jej sercu niż ktokolwiek kiedykolwiek przedtem. Jego śmierć ma być inna niż wszystkie jakie dotąd widziała w odmętach swojego pokręconego umysłu. Najgorsze jest jednak to, że w tym całym upiornym przedstawieniu to właśnie Miriam odegra kluczową rolę... 

Cóż, nie tego się spodziewałam. Sięgając po tę książkę oczekiwałam bogatego wątku paranormalnego, który miesza się z fantastyką i kryminałem. Niestety dostałam coś, przez co poczułam się rozczarowana. Główna bohaterka, im dalej w treść tym staje się gorsza. Autor napisał ją jako postać, która docelowo miała trafiać do naprawdę wąskiego grona odbiorców. Wulgarna, irytująca, zbyt pewna siebie dziewczyna, która smaga ciętą ripostą jak batem. W głębi siebie zagubiona, przestraszona, niestabilna emocjonalnie, a można byłoby rzec że kompletnie wyprana z emocji, zwłaszcza tych pozytywnych. O ile na początku można było próbować tłumaczyć jej zachowanie jako efekt uderzającej do głowy wody sodowej po wydostaniu się spod twardej ręki matki, tym później ma się wrażenie, że jednak coś poszło bardzo nie tak, a przemiana która w niej zaszła okazała się zbyt daleko posunięta - Przez to destrukcyjna dla niej samej. Nie potrafiła zapanować nad tym co się działo, co przełożyło się na jej postawę "Wiecznie anty do wszystkiego" i przekonania, że świat nie ma do zaoferowania niczego dobrego. Pesymizm wylewał się z niej litrami... 
Co prawda w rozdziały wkrada się wątek wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarza lokalnego pismaka, który odpowiada na pytania "Jak?" i "Dlaczego?", co pomaga nam zrozumieć nieco lepiej życie Miriam i pobudki jakimi się w nim kierowała; Jednakże to życie nadal jest w pewnym sensie mdłe, nijakie, przesiąknięte ostrym zapachem Marlboro i taniej wódki spod lady. Kolejnym minusem jest język. Całość napisana jest lekko, treść nie wymaga od nas wyjątkowego skupienia ani nie budzi potrzeby żadnej analizy, ale okropna ilość przekleństw i zwrotów rodem z rynsztoka sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej odpychająca i ciężko przez nią przebrnąć. Wiele razy ją odkładałam, chcąc odpocząć od tej historii która jak dla mnie, w którymś momencie straciła swój potencjał. 


Liczyłam na to, że zakończenie w jakiś cudowny sposób uratuje tę powieść, ale niestety i w tym przypadku się przeliczyłam. Nie jest to absolutnie książka dla młodych czytelników, nie tylko ze względu na przesadną ilość zawartych w treści wulgaryzmów, ale też na pojawiające się nierzadko wątki erotyczne, które chwilami są mocno niesmaczne, nie tylko przez fakt że dotyczą siedemnastoletniej dziewczyny, ale również ze względu na formę w jakiej zostały przedstawione, która moim zdaniem była po prostu prostacka. 





Podsumowanie

    W kwestii podsumowania, uważam że nie jest to książka dla każdego. Nie zawiera w sobie niczego szczególnego, nie przestawia żadnych wartości, a fabuła dość szybko ulatuje z pamięci, pozostawiając po sobie tylko cień zażenowania, myśli o tym że ta powieść tak naprawdę była o niczym przez co może pojawić się poczucie zmarnowania czasu. Być może będzie dobrą pozycją dla kogoś, komu nie przeszkadzają "Brzydkie słowa" używane jako przecinek, a także komuś kto nie będzie oczekiwał po lekturze żadnej błyskotliwej puenty.



Źródło grafiki: lubimyczytac.pl 
Elizabeth Warren

"Łowcy mitów" Christopher Golden

    Moje pierwsze zetknięcie z mitologią nastąpiło w okresie szkoły gimnazjalnej. Podstawy mitologii głownie greckiej i rzymskiej zajmowały młody umysł, fascynując ciekawymi opowieściami o starożytnych bogach i herosach. Z czasem poznałam mitologię innych kultur, choć większość dotyczących ich szczegółów odkrywałam sama, żałując że w szkole podawane informacje są bardzo okrojone. Ciekawiły mnie mity zwłaszcza te rodzime, o których mówi się chyba najmniej (A szkoda, bo są naprawdę fascynujące!), ale intrygujące były również te pochodzące ze Skandynawii czy Egiptu. Do tej pory bardzo chętnie sięgam do fabularyzowanych powieści związanych z różnymi mitologiami świata lub po prostu do zbiorów legend, czerpiąc z tego niezwykłą frajdę, a i poszerzając swoje horyzonty. 



Tytuł - "Łowcy mitów"
Autor - Christopher Golden
Wydawnictwo - Amber
Cykl - Zasłona (Tom I)
Tłumaczenie - Danuta Górska
Data wydania - 26.07.2011
Ilość stron - 368
Gatunek - Fantasy
ISBN - 97883241377

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. W powietrzu czuć zapach pierników, a choinkowe lampki budują atmosferę. Jednakże myśli młodego prawnika nie zaprzątają wcale świąteczne przygotowania, ale fakt że niedługo pojmie za żonę pewną młodą damę, co nie jest zgodne z jego wolą. Bezsenna noc upływa na pielęgnowaniu w sobie pragnienia porzucenia szarej rzeczywistości i wyrwania się ze swoistego więzienia stworzonego przez wymagającego ojca. Niespodziewanie do domu wdziera się gwałtowna śnieżyca, a razem z nią pojawia się lodowy człowiek, który swą prośbą o pomoc wywraca życie Oliviera do góry nogami. I tak zaczyna się przygoda niedoszłego pana młodego, który zostaje wciągnięty do niezwykłego świata, zamieszkiwanego przez istotny znane jedynie z legend. Lecz człowiek, który raz przedarł się przez Zasłonę, nigdy nie może stamtąd wrócić...


Coś więcej o książce...

    Świat mitycznych istot wykreowany przez autora, to moim zdaniem ubogi obraz. Okładka książki sugeruje bogate wyobrażenie krainy niedostępnej zwykłym śmiertelnikom; Mroczny świat z mnóstwem tajemnic tworzy niepokojący klimat, którego tak po prawdzie, otrzymujemy jednie namiastkę. Okrojone opisy baśniowych landów stanowią dla czytelnika problem z wyobrażeniem sobie konkretnych miejsc. Kultura mieszkańców tamtejszej rzeczywistości jest jedynie delikatnie muśnięta, a bohaterowie przedstawieni jedynie z nazwy. Myślę, że gdyby ubarwić opisy miejsc, a także rozwinąć historię występujących w książce postaci poprzez przytoczenie krótkiej informacji kim właściwie jest dana postać, wspomnieć o jej pochodzeniu i faktycznym obrazie w jej własnej legendzie, całość byłaby o wiele bardziej wyrazista i interesująca. Tymczasem dostaliśmy coś mizernego, powodującego u czytelnika spory niedosyt, mimo że był ogromny potencjał na naprawdę świetną opowieść! 
Książka napisana jest narracją pierwszoosobową prowadzoną przez "Intruza", jak nazywany jest pierwszoplanowy bohater. Rozdziały nie są obszerne, a czcionka choć stosunkowo niewielka, to i tak czytało się płynnie, sprawnie przepływając między wątkami, na co wpływ miał również swobodny styl pisarski autora. 


Podsumowanie

    Generalnie całość jak dla mnie była w pewnym sensie niepełnowymiarowa. Fakt niewykorzystanych możliwości, zwięzłe opisy świata wykreowanego i poruszających się po nim bohaterów sprawił, że niekiedy pojawiały się małe niedopowiedzenia, co mnie lekko irytowało. Niemniej jednak przebrnęłam przez tę powieść bez większych problemów. Sporym plusem całej książki jest pomysł na fabułę, który bardzo przypadł mi do gustu i tylko to spowodowało, że oceniłam tę książkę na trzy gwiazdki w skali portalu lubimyczytac.pl. "Łowcy mitów" poleciłabym głównie młodszym czytelnikom, jako taki pierwszy mały krok do poznania kilku ciekawych postaci z legendami których naprawdę warto się zapoznać :)

Źródło grafiki: ksiegarnia.pwn.pl
Elizabeth Warren