Przejdź do głównej zawartości

"Drozdy. Dotyk przeznaczenia" Chuck Wendig

Chyba każdy kiedyś chciał posiadać jakieś magiczne mocne. 
Pragnienie być ponadprzeciętnym nie wyznawanych wartościach, a cechach fizycznych lub typowo nadprzyrodzonych, bierze się chyba z potrzeby bycia ponad miarę wyjątkowy, co postawiłoby nas w centrum uwagi, to wyleczyłoby nasze kompleksy, albo nadało sens naszemu życiu. Ja będąc dzieckiem marzyłam o tym, by być superszybką i silną, jednak z czasem te marzenia o super mocach przeobraziły się nieco, traktowane doświadczeniem i aktualnymi potrzebami, czy wartościami. Dziś chciałabym posiadać zdolność leczenia dłońmi i czytania w myślach, tak właśnie ukształtowało życie i różne wydarzenia, zwłaszcza te negatywne. Jednak ciężko nam sobie wyobrazić, że posiadaniu takich nadprzyrodzonych umiejętności, towarzyszy wielkie brzemię odpowiedzialności, na które większość z nas nie jest gotowych. Wydaje nam się, że bycie ponadprzeciętnym w ten wyjątkowy sposób może uczynić z nasz lepszych ludzi niż jesteśmy, ale niestety nie każda ta ekstra moc może się okazać dla nas błogosławieństwem, wręcz przeciwnie! Może być dla nas najgorszym przekleństwem, którego ciężaru nie będziemy w stanie udźwignąć... 


Tytuł - "Drozdy. Dotyk przeznaczenia"
Autor - Chuck Wending
Wydawnictwo - Akurat
Tłumaczenie - Miłosz Urban
Cykl - Miriam Black (Tom I)
Data wydania - 01.05.2013
Ilość stron - 320 
Gatunek - Fantasy, science fiction 
ISBN - 9788377583418


Okładka zachęca, podobnie jak zamieszczony z tyłu opis; Dziewczyna z ognistymi oczyma, burza czarnych włosów i ten grymas na twarzy uwidaczniający bliżej nieokreślone emocje. Dziewczyna, która wie kiedy umrzesz...


Coś więcej o książce... 

    "Drozdy" to historia poruszająca m.in wątek fanatyzmu religijnego, wewnętrznej przemiany młodej osoby i konsekwencji jakie z tego wynikają. To również opowieść o próbie radzenia sobie z pojmowaniem otaczającego nas świata. Nic tak naprawdę nie jest na tyle łatwe jakbyśmy tego oczekiwali, a życie to tylko podróż ku śmierci...Bohaterką powieści jest młoda dziewczyna imieniem Miriam, wychowana przez surową, wielce pobożną matkę, która skutecznie utrudnia córce życie wszędzie dopatrując się ingerencji szatana. Zamknięta w złotej klatce, zmuszona do funkcjonowania według nieugiętych zasad, coraz bardziej pragnąca wolności i normalnego życia, w końcu decyduje się na ucieczkę. To traumatyczne doświadczenie wyzwala w niej tajemnicze moce; Moce których się boi, które ją dręczą i które przeklina. Panna Black jest teraz swoistym medium, wdzierającym się w najbardziej intymne i prywatne momenty życia przypadkowo napotkanych osób, co staje się przyczyną kolejnych problemów i niejednokrotnie koloruje pod jej oczyma fioletowo żółte kręgi. Pewnego dnia dziewczyna poznaje mężczyznę, który staje się bliższy jej sercu niż ktokolwiek kiedykolwiek przedtem. Jego śmierć ma być inna niż wszystkie jakie dotąd widziała w odmętach swojego pokręconego umysłu. Najgorsze jest jednak to, że w tym całym upiornym przedstawieniu to właśnie Miriam odegra kluczową rolę... 

Cóż, nie tego się spodziewałam. Sięgając po tę książkę oczekiwałam bogatego wątku paranormalnego, który miesza się z fantastyką i kryminałem. Niestety dostałam coś, przez co poczułam się rozczarowana. Główna bohaterka, im dalej w treść, tym staje się gorsza. Autor napisał ją jako postać, która docelowo miała trafiać do naprawdę wąskiego grona odbiorców. Wulgarna, irytująca, zbyt pewna siebie dziewczyna, która smaga ciętą ripostą jak batem. W głębi siebie zagubiona, przestraszona, niestabilna emocjonalnie, a można byłoby rzec że kompletnie wyprana z emocji, zwłaszcza tych pozytywnych. O ile na początku można było próbować tłumaczyć jej zachowanie jako efekt uderzającej do głowy wody sodowej po wydostaniu się spod twardej ręki matki, tym później ma się wrażenie że jednak coś poszło bardzo nie tak, a przemiana która w niej zaszła, okazała się zbyt daleko posunięta, a przez to destrukcyjna dla niej samej. Nie potrafiła zapanować nad tym co się działo, co przełożyło się na jej postawę "Wiecznie anty do wszystkiego" i przekonania, że świat nie ma do zaoferowania niczego dobrego. Co prawda w rozdziały wkrada się wątek wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarza lokalnego pismaka, który odpowiada na pytania "Jak?" i "Dlaczego?", co pomaga nam zrozumieć nieco lepiej życie Miriam i pobudki jakimi się w nim kierowała; Jednakże to życie nadal jest w pewnym sensie mdłe, nijakie, przesiąknięte ostrym zapachem Marlboro i taniej wódki spod lady. Kolejnym minusem jest język. Całość napisana jest lekko, treść nie wymaga od nas skupienia ani nie budzi potrzeby żadnej analizy, ale okropna ilość przekleństw i zwrotów rodem z rynsztoka sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej odpychająca i ciężko przez nią przebrnąć. Wiele razy ją odkładałam, chcąc odpocząć od tej historii która jak dla mnie, w którymś momencie straciła swój potencjał. 


Liczyłam na to, że zakończenie w jakiś cudowny sposób uratuje tę powieść, ale niestety i w tym przypadku się przeliczyłam. Nie jest to absolutnie książka dla młodych czytelników, nie tylko ze względu na przesadną ilość zawartych w treści wulgaryzmów, ale też na pojawiające się nierzadko wątki erotyczne, które chwilami są mocno niesmaczne, nie tylko przez fakt że dotyczą siedemnastoletniej dziewczyny, ale również ze względu na formę w jakiej zostały przedstawione, która moim zdaniem była po prostu prostacka. 





Podsumowanie

W kwestii podsumowania, uważam że nie jest to książka dla każdego. Nie zawiera w sobie niczego szczególnego, nie przestawia żadnych wartości, a fabuła dość szybko ulatuje z pamięci, pozostawiając po sobie tylko cień zażenowania i poczucia zmarnowania czasu. Być może będzie dobrą pozycją dla kogoś, komu nie przeszkadzają "Brzydkie słowa" używane jako przecinek, a także komuś kto nie będzie oczekiwał po lekturze żadnej błyskotliwej puenty.


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl 

Elizabeth Warren 💋 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Moc pozytywnego myślenia" Norman V. Peale

"Moc pozytywnego myślenia" Norman V. Peale  Tytuł - "Moc pozytywnego myślenia" Autor - Norman Vincent Peale Wydawnictwo - StudioEMKA Tłumaczenie - Marta Umińska Data wydania - 01.01.1995 Ilość stron - 326 Gatunek - Poradnik ISBN - 8385881190   Ta książka pojawiła się w moim życiu całkiem przez przypadek, ale w dobrym momencie (Przynajmniej tak myślałam). Borykałam się wówczas ze stanem przed depresyjnym i chwytałam się wszystkiego co mogłoby mi pomóc "Wypłynąć na powierzchnię". Z chęcią więc przygarnęłam te trzysta stron z nadzieją na wykonanie choć małego czy wręcz jakiegokolwiek kroku ku zmianie swojego życia. Dwa tygodnie później zdiagnozowano u mnie depresję...  Coś więcej o książce...  Norman V. Peale to dotychczasowo nieznany dla mnie autor. Przed sprawdzeniem z czyim dziełem tak naprawdę mam do czynienia, kupiłam pozycję o wdzięcznym tytule, jako że tonący brzytwy się chwyta. Już po pierwszym rozdziale odkryłam, że autor to protestancki pastor i

"Cienie Nowego Orleanu" Maciej Lewandowski

Temat sekt, czy fanatycznych ugrupowań okultystycznych  bądź religijnych,  to temat niezwykle intrygujący; Zarówno od strony czysto technicznej tj. procesu powstania, zasady rekrutacji członków i fundamenty funkcjonowania, a także od strony etycznej i społecznej, nie pomijając aspektu zasad moralnych, których albo nie ma w ogóle, albo są patologicznie wypaczone. Sięgnęłam po tę książkę właśnie z powodu obecności wątku tej osobliwej wspólnoty, a także mitologii Voodoo z nią związanej, której natura również jest ciekawa, gównie dzięki woalowi tajemnicy jakim jest owiana i teoriom spiskowym wynikającym właśnie z tej niedostępności i niepowszechności wśród przeciętnych osób, dla których faktyczna istota jestestwa jest niezwykle złożona, a pewne szczegóły magii i rytuałów nie są dla nich w żaden sposób dostępne.  Tytuł - "Cienie Nowego Orleanu" Autor - Maciej Lewandowski Wydawnictwo - Uroboros Data wydania - 27.02.2019 Ilość stron - 349 Gatunek - Kryminał, thriller, sensacja

"Duchy. Historia seansów spirytystycznych, zjawisk paranormalnych i pogromców duchów" Peter H. Aykroyd

Kim chciałbyś zostać jak dorośniesz? Kiedy ktoś zapyta dziecko kim chciałoby zostać w przyszłości, chłopcy najczęściej odpowiadają że chcieliby być strażakami, policjantami, wokalistami popularnej grupy rockowej albo super bohaterami. Dziewczynki zaś stawiają na piosenkarki, aktorki albo księżniczki. A ja postawiłam na coś dość wyjątkowego, czego chyba żaden z nauczycieli się nie spodziewał. Otóż ja odpowiadałam, że chciałabym zostać medium. Medium to termin z zakresu spirytyzmu, określający osoba która potrafi nawiązać kontakt ze światem duchowym. W skrócie, chciałam widzieć duchy i móc z nimi rozmawiać. Po co? Uważałam, że to takie ekstra i że dzięki temu mogłabym pomóc komuś kto potrzebuje pomocy, ale nie może jej uzyskać od nikogo innego. Z czasem tych powodów dla których chciałabym zostać obdarzona tym osobliwym darem, trochę przybyło. Dziś chciałabym móc głównie porozmawiać z tymi, za którymi bardzo tęsknię, a których nie ma już wśród żywych... Mieć pewność, że u nich wszystko w