Tytuł - "Zaklinacz dusz"
Autor - Izabela Janczarska
Wydawnictwo - Studio astropsychologii
Data wydania - 01.01.2012 
Ilość stron - 216
ISBN - 9788373775534


Książka ta to osobliwy pamiętnik, w którym autorka będąca kimś w rodzaju medium lub empaty, dzieli się swoimi doświadczeniami z dziedziny duchowości i zjawisk paranormalnych. Opisuje historie uwięzionych na ziemi dusz, chociaż w zasadzie można powiedzieć, że ich osobistych historii jedynie dotyka pozostawiając nierozwinięte, gdyż bardziej skupia się na opowiedzeniu Czytelnikowi o rodzaju i sposobie przeprowadzenia i przejścia; które wraz z panem Tomaszem Gregorczykiem będącym popularnym zwłaszcza w konkretnych kręgach, radiestetą, bezpiecznie przeprowadza na drugą stronę zasłony.

Coś więcej o książce...

I o ile opowieści o duchach, ich charakterystyka, problemy wiążące je z naszym materialnym światem i podróże z nimi związane byłyby tutaj ciekawym elementem tworzącym solidny szkielet tej książki, tak przedstawione wydarzenia i chwilami rozwleczone w moim odbiorze, często nijakie rozterki autorki są męczące i tworzące jedną wielką papkę bez smaku. Nie powinno się myślę poddawać ocenie tej kwestii, jednak muszę to ująć - Teorie, poglądy i niekiedy prezentowane postawy autorów są dla mnie zwyczajnie absurdalne i uważam, że mogą być też zastanawiające dla innych osób z otwartym umysłem. 
Potencjał jaki miał w sobie temat dusz, które utknęły w naszym wymiarze został spłycony, niedopowiedziany i jak dla mnie wykorzystany w zaledwie kilku marnych procentach, biorąc pod uwagę jego obszerność i wielowątkowość. Cała nazwijmy to "akcja" toczy się wokół jednego miejsca, co rusz wracając do "żywego kamienia", który podobno stanowi ogromny zbiornik energetyczny, wchłaniający złą i negatywną energię a oddający tę białą, pozytywną - Jednak należy pamiętać, że wszechświat nie lubi sceptyków i nie oddziałuje swą mocą w żaden sposób na zamknięte, zablokowane czakry!   

Podsumowanie

Czyta się dość płynnie przez samą formę treści i nieskomplikowany język użyty do wyrażenia emocji, do przedstawienia całej problematyki zagadnienia. Oczywiście bywają jakieś niezrozumiałe zwroty typowe dla danego zagadnienia, tudzież dziedziny czy filozofii, ale nie przeszkadza to w płynnym odbiorze. Rozdziały są krótkie, ale druk dość mały a i światła na stronie też niewiele. Mimo tego nie brnie się przez tą książkę jak przez mokradła. Ma jakiś swój urok, ma jakieś cząstki które interesują, ale ja nie tego się spodziewałam. Dobry na który miałam nadzieję, wątek umarł po kilku rozdziałach, czym jestem rozczarowana... Zatem nie będzie to pozycja, którą chętnie polecę innym Czytelnikom, niestety. 


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Mapa trzech mędrców" James Rollins


Tytuł - "Mapa trzech mędrców"
Autor - James Rollins
Wydawnictwo - Albatros
Tłumaczenie - Arkadiusz Nakoniecznik
Seria - Sigma FORCE (Tom II)
Data wydania - 27.04.2016
Ilość stron - 544
ISBN - 9788379858354
                                                                 

"Gdy zaś Jezus urodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali << Gdzie jest nowonarodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon"

Nowy Testament 
Ewangelia wg. św. Mateusza

Początek historii zaczyna się w katedrze w Kolonii, mieście w północnej części Niemiec, gdzie podczas mszy dochodzi do drastycznego incydentu, którego autorami jest grupa mężczyzn przebranych za mnichów. Ich celem są święte relikwie, których moc kusi swą potęgą jakiej nie oprze się starożytne stowarzyszenie od wieków pragnące posiąść tajemną wiedzę alchemików i zmienić losy świata. Trybunał Smoka jest zdeterminowany i bezwzględny... Agenci Sigmy muszą powstrzymać mordercze zapędny swojej nemezis i jak zwykle uratować świat!

Coś więcej o książce... 

    Czego w tej książce nie ma? Te wybuchy... Te pościgi! 
Opowieść jest pełna nieprzewidywalnych zwrotów akcji, intelektualnych zagadek i niesamowitego charakteru stworzonego poprzez splecenie fikcji z historycznymi wydarzeniami, co sprawia że cała powieść nabiera swoistego realizmu, który naprawdę potrafi pochłonąć.  Jednakże mimo tego atmosfera jest budowana jak gdyby dość ostrożnie, a tempo wzrasta powoli, przez co chwilami można odnieść wrażenie, że historia się ciągnie. Niektóre wątki rzeczywiście są moim zdaniem niepotrzebnie rozwleczone i trochę przesadzone, co sprawia że faktycznie można utknąć i to do tego stopnia, że postanowimy odłożyć książkę i wrócić do niej kiedy owionie nas przypływ weny.  Kafelki skomplikowanej układanki odkrywane są stopniowo; Bohaterowie błądząc i klucząc między wątkami i strzępkami informacji, powoli dochodzą do istotnych wniosków i w równie niespiesznym tempie pchają fabułę do przodu - I właśnie ta niespieszność można być dla niektórych odbiorców wadą tej książki.
Bohaterowie wykreowani są dobrze. Na tyle dobrze, że dostrzegamy złożoność ich postaci - Mają swoją przeszłość, swoje motywy, wewnętrzne konflikty i wynikające z tego wszystkiego emocje, którymi śmiało dzielą się z Czytelnikiem. Pozwala to mocniej "chwycić" sytuację, w pewien sposób dostosować swoje odczucia do konkretnych miejsc i wydarzeń - Co moim zdaniem jest świetnym zabiegiem, który pozwala trochę bardziej zaangażować się w historię i losy przedstawionych w niej osób.

Podsumowanie 

    Niektórzy Czytelnicy nazywają tę powieść pseudohistorycznym i pseudonaukowym bełkotem ślimaczącym się w często przewidywanych akcjach do finału, który jest nijaki i nie wywiera szczególnego wrażenia na doświadczonych fanach gatunku. Dla mnie owszem, miejscami była przesada, momentami pojawiało się zmęczenie materiału, jednakże koniec końców nie odebrałam całości jakoś źle. Bardzo lubię pióro pana Rollinsa i mimo tego, że często narracja zwalniała, a niektórzy bohaterowie i ich zachowania mnie irytowały to nie jestem zawiedziona. Ta sensacyjna powieść może naprawdę dostarczyć fajnej rozrywki i zaskoczyć ciekawymi elementami legend które na swój sposób wzbogacają powieść. Obszerna historia konsekwentnie dawkująca wiedzę i emocje jest moim zdaniem warta uwagi i zachęcam, aby zarówno młodzież jak i starsi czytelnicy, spróbowali wgryźć się w treść i wyrobić sobie własne zdanie. Być może wcale się nie zawiedziecie, kto wie?!

Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warrren

"A gdyby tak ze świata zniknęły koty?" Genki Kawamura



Tytuł - "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?"
Autor - Genki Kawamura
Wydawnictwo - Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Bo.wiem
Tłumaczenie - Dariusz Latoś
Seria - Seria z Żurawiem
Data wydania - 17.02.2021
Ilość stron - 160
ISBN - 9788323349426

Coś więcej o książce... 

    Książka opowiada o pewnym mężczyźnie, który niespodziewanie otrzymuje straszą diagnozę. Kiedy zbyt dotkliwie przytłoczony poczuciem osamotnienia i ciężarem choroby, z którą wiąże się niepewność oczekiwania na koniec, postanawia się po prostu poddać. Wtedy w jego małym mieszkanku, które dzieli ze swoim pupilem, pojawia się ekscentryczny gość - Gość, który proponuje mu ciekawy układ: Przedłużanie życia o kolejne dni w zamian za usuwanie ze świata jakiejś rzeczy. Mężczyzna ma mały dylemat, ale w końcu się zgadza. Nie do końca ma jednak realny wpływ na to, czego świat zostanie pozbawiony. Jednakże w końcowym rozrachunku i tak te wszystkie rzeczy nie są tak ważne jak jego cenne życie. I o ile przez kilka dni udaje mu się płynąć przez te wybory i pozbawiać świata rzeczy jedna po drugiej, które wydają się nie mieć znaczenia na dłuższą metę, tak w końcu przychodzi moment kiedy decyzja staje się tą najbardziej istotną, tą która dotyczy paradoksalnie jego i kogoś innego, ważnego. Piekielne cyrografy nigdy w ostateczności nie są tworzone na  naszą korzyść... Młody listonosz wraz ze swoim kotem zostaje wreszcie zepchnięty na granicę życia i śmierci. 

Książka objętościowo jest niewielka, a rozdziały to kolejne dni bohatera ubrane w język, który jest dla nas po prostu codzienny, taki zwyczajny. Poruszane są tutaj bardzo ważne motywy jak relacje rodzinne, poważne choroby, podejście do upływającego czasu i wartości jakie reprezentujemy i jakie wyznajemy. Pojawiają się pytania "Co sprawia, że warto żyć?", "Ile jesteśmy w stanie poświęcić by jeszcze chwilę oddychać?". Ja zadałam sobie jeszcze jedno pytanie "Czy miłość naprawdę zawsze zwycięży?". Co do zakończenia - Początkowo było dla mnie niezrozumiałe, ale kiedy wreszcie dotarł do mnie jego sens, to przy okazji wycisnął z moich oczu kilka słonych kropel. Pojawiło się poczucie niesprawiedliwości, pojęcie "już za późno"... Nie było to przyjemne odczucie, ale potrzebne. Pojęłam morał, zastanowiłam się i wyciągnęłam wnioski. 

Podsumowanie

    Ta historia zmusza nas do zatrzymania się, do przyjrzenia się swojemu życiu i przeanalizowania swojej postawy wobec tego co i kto nas otacza. Ta historia przynosi refleksje i budzi emocje. Moim zdaniem to ważna książka. Szybka, krótka, ale z ogromnym przesłaniem nad którym warto się pochylić. Nie mam w zwyczaju wracać do wcześniej przeczytanych książek, ale co do tej... Może jeszcze kiedyś. Może przyjdzie jeszcze taki czas, że będę miała potrzebę przypomnieć sobie odpowiedzi na te wszystkie istotne pytania, które pojawiły się podczas czytania tej niezwykłej opowieści... 



Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Wakacje wśród duchów. Antologia opowiadań o duchach" Oscar Wilde, Charles Dickens i inni

 


Tytuł - "Wakacje wśród duchów. Antologia opowiadań o duchach"
Autor - Oscar Wilde, Charles Dickens i inni (Praca zbiorowa)
Wydawnictwo - Zysk - S-ka
Tłumaczenie - Jerzy Łoziński, Piotr Ochab
Data wydania - 06.07.2021
Ilość stron - 568
ISBN - 9788382022643

Coś więcej o książce...

    Gdy przychodzi zmrok, a cienie zdają się żyć swoim nietuzinkowym życiem, to idealna pora na opowieści o duchach! Ten zbiór to całkiem niezła propozycja dla fanów grozy w klasycznym wydaniu. Znajdziemy w nim opowieści o nawiedzonych domach, upiornych ostrzeżeniach, a także o groteskowych duchach skłaniających nas do refleksji i przewartościowania naszego pobytu na ziemskim padole. Co do samego tytułu mam pewne przemyślenia - Tytuł w zasadzie w ogóle nie wiąże się z treścią. Historie toczą się w różnych porach roku, w różnych sceneriach. Jednakże kiedy się na tym zastanawiam, to tytuł przywodzi mi na myśl dziecięce, nastoletnie lata kiedy na wakacjach u babci albo na letnich obozach, zbierała się grupka ciekawskich dzieciaków, które siedząc w ciemnościach z latarką w jakimś kącie stodoły albo na skraju obozowiska, opowiadały sobie straszne historie; Historie o duchach, które sprawiały że niejeden bał się wracać ciemną ścieżką i chował głowę pod kołdrę gdy wreszcie dotarł do ciepłego łóżka!

Niewątpliwie zaletą tej antologii jest umiejętne balansowanie między grozą, a melancholią. Autorzy zaprezentowanych opowieści, którzy żyli głównie w XIX w. fantastycznie oddali aurę epoki, w której świat materialny i duchowy przenikały się w całkiem naturalny sposób. 
W serwowanych przez nich historiach da się odczuć duszna atmosferę starych posiadłości, ciemnych korytarzy i niepokój związany z zagadkowymi postaciami, które pojawiają się po coś - Po to by ostrzec, po to by się uwolnić, po to by się zemścić... Niezaprzeczalnie siłą tego zbioru jest różnorodność, bowiem znajdziemy tutaj powolne, budujące napięcie historie, jak również te z nieoczekiwanym zwrotem akcji, który niekiedy budzi w nas konsternacje. Dobrym zabiegiem jest również wplecenie gdzieniegdzie odrobiny humoru, co stanowi fajnie orzeźwiające podejście do tematu. 

Opowieści nie są monotonne, choć język jakim zostały napisane - Tak charakterystyczny dla autorów z tamtego okresu, sprawia że chwilami czytało się topornie i nieco ślamazarnie. Użyte zwroty i wyrażenia momentami stopowały mnie w płynnym czytaniu, a i zdarzało się tak że odsyłały mnie do innych źródeł w celu wyjaśnienia swojego znaczenia. Niemniej jednak czytało się to dobrze; Mimo, że wiele z tych opowieści powstało szmat czasu temu to ich odziaływanie na Czytelnika pozostało niezmienne. Uczucie strachu jaki budzą nie wynika z brutalności i krwawych scen, a raczej zawdzięczamy to umiejętnościom idealnego budowania atmosfery, której subtelne oddziaływanie na podświadomość unosi włoski na karku. Specyficzna magia kryje się również w małych lecz wystarczających niedopowiedzeniach, które pobudzają umysł i przyprawiają o ciarki. 

Podsumowanie 

    Zbiór ten to ciekawa opcja dla Czytelników lubujących się w klasyce, w nieprzesadzonych motywach, które najczęściej swą prostotą w zadziwiający sposób potrafią oddać to, co w literaturze grozy jest bardzo ważne. To dobra rozrywka, ale także świetny wgląd w nazwijmy to "kulturę", XIX w. i w sposób w jaki ówcześni mistrzowie horroru potrafili wywołać lęk. 
Jeśli lubi spędzać wieczory w towarzystwie opowiastek o duchach i wkręcać się w istotę tajemniczych zjawisk, a nie przeszkadza Ci to, że język użyty do ich stworzenia jest odrobinę przestarzały, to ta książka będzie dla Ciebie!



Źródło grafiki: lubimyczytac.pl
Elizabeth Warren

"Księga M" Peng Shepherd

 

          

Tytuł - "Księga M"
Autor - Peng Shepherd
Wydawnictwo - Burda Publishing Polska
Tłumaczenie - Izabella Mazurek
Data wydania - 24.04.2019
Ilość stron - 464
Gatunek - Fantasy, science fiction
ISBN - 9788380535244
 
 
    Kiedy myślmy o apokalipsie nasuwa nam się widok spadającego meteorytu, wybuch bomby atomowej, a co niektórzy przywołają jeszcze zombie i gości z kosmosu. A co by było gdyby ta apokalipsa zaczęła się po cichu? Co by było gdyby z niezrozumiałego powodu nagle zaczęły znikać nasze cienie? Cień? Niby nic, a jednak jego brak niesie ze sobą drastyczną zmianę. Wspomnienia ulatniają się na wietrze, a my nie wiadomo dlaczego stajemy się kimś innym, by za kilka chwil całkiem zapomnieć o tym kim w ogóle byliśmy. Czy wraz z cieniem tracimy naszą tożsamość? Czy razem z nim rozpływa się nasza dusza i wszystko to, co nas definiuje? 
Zapomnienie przyszło nagle. Na początku skradało się nieśmiało by w dość krótkim czasie nabrać rozpędu i rozprzestrzenić się po całym świecie - Niczym, zagadkowa pandemia. Zaczęło się niewinnie, ot jeden cień niewidoczny w promieniach złotego słońca - Nic wielkiego! Jednak coraz więcej cieni zaczęło oddzielać się od ciał i zabierać ze sobą człowieczeństwo... 

Coś więcej o książce...

    Kiedy to się działo Max i Ory celebrowali miłość swoich przyjaciół w pięknym miejscu na wzgórzu, gdzie dominowała radość i pasja życia, ogrzewana płomieniem wspaniałego uczucia i porozumienia dusz. 
W końcu jednak i tam zapomnienie dotarło. Wspięło się bezszelestnie zabierając spokój i szczęście, a w swym groteskowym darze ofiarując strach i ogromne niedowierzanie... 

Pomysł na powieść jest naprawdę bardzo dobry. Charakterystyka przedstawionych postaci dość dobrze rozwinięta, czego nie można powiedzieć o przedstawionym świecie - W tej kwestii czegoś mi jednak zabrakło, jakiegoś szczegółu, jakiegoś nie wiem... Wyraźniejszego smaku?; Mimo, że treść nieźle kreowała w wyobraźni dość ciekawe obrazy. No ale przecież nie o świat tutaj szczególnie chodzi.  Język jakim autor posługuje się by opowiedzieć nam historię jest przyjemnie miękki i sprawia, że można łatwo wczuć się w atmosferę i wgryźć się w sytuacje. Przedstawione nam z imienia i nazwiska postaci, topiące się w emocjach i pragnieniu niekiedy wbrew i na siłę zatrzymania tego co ich ukształtowało, jest przede wszystkim ludzka. I choć wędrując z nimi coraz dalej i dalej, da się ich polubić i doświadczać z nimi, to sądzę że jednak nie skłania nas to do tego byśmy chcieli się przesadnie z nimi utożsamiać - Choć jestem pewna, że w niektórych momentach można się złamać i zaczerpnąć od nich tego tragizmu aktualnego położenia wyrażonego w skomplikowanej burzy odczuć. Przez strony przechodzimy płynnie mimo, że książka złożona jest z kilku perspektyw. Wątek jest jeden i trzymamy się go od samego początku do samego końca, aczkolwiek sam w sobie stanowi w pewnym sensie niejaki rodzaj układanki, której elementy zbieramy w czasie całej podróży przez fabułę. 

Podsumowanie

    Ciekawie przedstawiona historia nie znudzenie prowadzi do zakończenia, które było dla mnie zaskakującym zwrotem akcji, a jednocześnie potężnym znakiem zapytania z powodu kilku niedopowiedzeń w kwestii niektórych wątków, które utraciły swą część gdzieś po drodze i tam też pozostały nietknięte. Nie mogłam więc spójnie tego domknąć, niemniej jednak po dotarciu do "The end" czułam się zadowolona (Bo o satysfakcji chyba nie mogę w tym przypadku tak do końca powiedzieć). Uważam, że książka jest warta zwrócenia na nią uwagi chociażby ze względu na coś nieoklepanego biorąc na tapet większość powieści o końcach naszej cywilizacji. Niekiedy miało się poczucie znudzenia ze względu na powoli prowadzoną akcję i dość ślimaczą narrację w przedstawieniu sytuacji czy  samego głównego problemu, ale dość sprawnie się to zmieniało, zwłaszcza kiedy opowieść kończyła się w tajemniczy sposób, - Co zachęcało do kontynuowania i odkrywania ciągu dalszego. Poza tym jak dla mnie powieść niesie ze sobą pewien morał i skłania nas do refleksji. Może wspomnienia czynią nas ludźmi?


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl 
Elizabeth Warren