"Księga M" Peng Shepherd

 

          

Tytuł - "Księga M"
Autor - Peng Shepherd
Wydawnictwo - Burda Publishing Polska
Tłumaczenie - Izabella Mazurek
Data wydania - 24.04.2019
Ilość stron - 464
Gatunek - Fantasy, science fiction
ISBN - 9788380535244
 
 
    Kiedy myślmy o apokalipsie nasuwa nam się widok spadającego meteorytu, wybuch bomby atomowej, a co niektórzy przywołają jeszcze zombie i gości z kosmosu. A co by było gdyby ta apokalipsa zaczęła się po cichu? Co by było gdyby z niezrozumiałego powodu nagle zaczęły znikać nasze cienie? Cień? Niby nic, a jednak jego brak niesie ze sobą drastyczną zmianę. Wspomnienia ulatniają się na wietrze, a my nie wiadomo dlaczego stajemy się kimś innym, by za kilka chwil całkiem zapomnieć o tym kim w ogóle byliśmy. Czy wraz z cieniem tracimy naszą tożsamość? Czy razem z nim rozpływa się nasza dusza i wszystko to, co nas definiuje? 
Zapomnienie przyszło nagle. Na początku skradało się nieśmiało by w dość krótkim czasie nabrać rozpędu i rozprzestrzenić się po całym świecie - Niczym, zagadkowa pandemia. Zaczęło się niewinnie, ot jeden cień niewidoczny w promieniach złotego słońca - Nic wielkiego! Jednak coraz więcej cieni zaczęło oddzielać się od ciał i zabierać ze sobą człowieczeństwo... 

Coś więcej o książce...

    Kiedy to się działo Max i Ory celebrowali miłość swoich przyjaciół w pięknym miejscu na wzgórzu, gdzie dominowała radość i pasja życia, ogrzewana płomieniem wspaniałego uczucia i porozumienia dusz. 
W końcu jednak i tam zapomnienie dotarło. Wspięło się bezszelestnie zabierając spokój i szczęście, a w swym groteskowym darze ofiarując strach i ogromne niedowierzanie... 

Pomysł na powieść jest naprawdę bardzo dobry. Charakterystyka przedstawionych postaci dość dobrze rozwinięta, czego nie można powiedzieć o przedstawionym świecie - W tej kwestii czegoś mi jednak zabrakło, jakiegoś szczegółu, jakiegoś nie wiem... Wyraźniejszego smaku?; Mimo, że treść nieźle kreowała w wyobraźni dość ciekawe obrazy. No ale przecież nie o świat tutaj szczególnie chodzi.  Język jakim autor posługuje się by opowiedzieć nam historię jest przyjemnie miękki i sprawia, że można łatwo wczuć się w atmosferę i wgryźć się w sytuacje. Przedstawione nam z imienia i nazwiska postaci, topiące się w emocjach i pragnieniu niekiedy wbrew i na siłę zatrzymania tego co ich ukształtowało, jest przede wszystkim ludzka. I choć wędrując z nimi coraz dalej i dalej, da się ich polubić i doświadczać z nimi, to sądzę że jednak nie skłania nas to do tego byśmy chcieli się przesadnie z nimi utożsamiać - Choć jestem pewna, że w niektórych momentach można się złamać i zaczerpnąć od nich tego tragizmu aktualnego położenia wyrażonego w skomplikowanej burzy odczuć. Przez strony przechodzimy płynnie mimo, że książka złożona jest z kilku perspektyw. Wątek jest jeden i trzymamy się go od samego początku do samego końca, aczkolwiek sam w sobie stanowi w pewnym sensie niejaki rodzaj układanki, której elementy zbieramy w czasie całej podróży przez fabułę. 

Podsumowanie

    Ciekawie przedstawiona historia nie znudzenie prowadzi do zakończenia, które było dla mnie zaskakującym zwrotem akcji, a jednocześnie potężnym znakiem zapytania z powodu kilku niedopowiedzeń w kwestii niektórych wątków, które utraciły swą część gdzieś po drodze i tam też pozostały nietknięte. Nie mogłam więc spójnie tego domknąć, niemniej jednak po dotarciu do "The end" czułam się zadowolona (Bo o satysfakcji chyba nie mogę w tym przypadku tak do końca powiedzieć). Uważam, że książka jest warta zwrócenia na nią uwagi chociażby ze względu na coś nieoklepanego biorąc na tapet większość powieści o końcach naszej cywilizacji. Niekiedy miało się poczucie znudzenia ze względu na powoli prowadzoną akcję i dość ślimaczą narrację w przedstawieniu sytuacji czy  samego głównego problemu, ale dość sprawnie się to zmieniało, zwłaszcza kiedy opowieść kończyła się w tajemniczy sposób, - Co zachęcało do kontynuowania i odkrywania ciągu dalszego. Poza tym jak dla mnie powieść niesie ze sobą pewien morał i skłania nas do refleksji. Może wspomnienia czynią nas ludźmi?


Źródło grafiki: lubimyczytac.pl 
Elizabeth Warren

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz