Przejdź do głównej zawartości

"Szklane księgi porywaczy snów" Gordon Dahlquist

 Wolna wola to według encyklopedycznego źródła, 
zdolność do dokonywania wyborów bez ograniczeń ze strony różnych czynników. Powszechnie wiadomo, że każdy człowiek posiada zdolność do swobodnego podejmowania własnych decyzji, w zasadzie w każdym aspekcie życia (A przynajmniej powinien posiadać). Jednak społeczeństwo wielokrotnie udowadniało, że pojęcie wolnej woli jest często wypaczane, najczęściej poprzez kreowanie schematu myślenia przy zastosowaniu obietnic dobrobytu lub kary, co sprawiało że ludzie naginali się będąc pod większą czy mniejszą presją, świadomie bądź nieświadomie. Uczenie się, nabieranie doświadczenia w odróżnianiu dobra od zła, tego co właściwie lub niewłaściwe nie pochodzi już w stu procentach od nas samych, modelowanych autorytetami jednostek czy ugrupowań, narzucających różne idee, a tym samym kreujących nasze sumienie poprzez propagandę, tzw. "Pranie mózgu". Wypieramy wspomnienia, uciszamy lub "przerabiamy" nasze sumienia po to, by się przypodobać, dopasować, przetrwać; Po to aby dać sobą kierować silniejszym; Omamieni złudną gwarancją lepszego bytowania, łatwiejszego życia. Ta książka jest o tych właśnie próbach podporządkowania sobie ludzi dla osiągnięcia własnych celów, wybierając do tego narzędzia jakimi są techniki manipulacji, kłamstwa, intrygi, puste obietnice, szklane magiczne księgi... Na całe szczęście istnieje jeszcze indywidualizm, a siła jednostki uparcie wybija się ponad przeciętność! 


Tytuł - "Szklane księgi porywaczy snów"
Autor - Gordon Dahlquist
Wydawnictwo - Albatros
Tłumaczenie - Zbigniew A. Królicki
Data wydania - 03.01.2008
Ilość stron - 781
Gatunek - Kryminał, erotyk, science fiction
ISBN - 9788373594524


To fikcyjna historia ulokowana w czasach wiktoriańskich, w mieście który przypomina dawny Londyn. Rozpoczyna się miłosnym zawodem młodej arystokratki, która otrzymuje list od ukochanego informując ją w nim o zerwaniu zaręczyn, przy tym żądając by Celeste nigdy więcej się z nim nie kontaktowała. Jednak buńczuczna dziewczyna nie pozwalając porwać się ruchomym piaskom rozpaczy, próbuje rozwikłać zagadkę przyczyny niespodziewanego rozstania. W trakcie swojego prywatnego dochodzenia zostaje uwikłana w tajemniczy spisek, którego celem jest pozbawienie ludzi wolnej woli i podporządkowanie sobie tym sposobem głównie najbardziej możnych. Nieoczekiwanie jej sprzymierzeńcami zostają zawodowy zabójca wiedziony zemstą, a także doktor którego sensem życia wydawałoby się, jest opieka nad rozpieszczonym młodzieńcem z królewskiego rodu. W tej przygodzie czeka ich wiele niebezpieczeństw i poświęcenia, ale również nowe przyjaźnie i metamorfoza, która może przewartościować ich życiowe priorytety, a przy tym ich samych czyniąc zupełnie innymi ludźmi.

Coś więcej o książce...

    To powieść łącząca w sobie kilka gatunków literackich - Powieści historycznej, erotyku, science fiction i kryminału. To również szczypta fantasy  i przygody i wydawałoby się, że ten misz - masz gatunkowy będzie ciekawy i pochłaniający, jednakże prawda okazała się być dla mnie nieco inna. 

Pomysł na fabułę bił intrygujący; Enigmatyczne ugrupowanie werbujące ludzi do swojego ekscentrycznego eksperymentu, złożone intrygi, lekki wątek miłosny i trochę krwi, zachęcały do zapoznania się z bohaterami i śmiałe wkroczenie do uch świata. Jednak przez treść brnęło się opornie. Narracja prowadzona jest dwutorowo, bowiem wydarzenia przedstawione są z perspektywy młodej damy imieniem Celeste, jako jednej z głównych bohaterek, oraz łącznie z punktu widzenia zabójcy i lekarza (Można by rzec, że właściwie narracja rozkłada się na trzy tory, ale rozdziały, swoją drogą dość obszerne, dzielą się tylko na kobiece i męskie postrzeganie). Natomiast akcja rozgrywa się powoli, mając tendencję na przemian wzrastającą i opadającą - Są chwile, że galopuje naprawdę wartko, po to by za moment zwolnić aż to rozleniwienia. Teoretycznie można byłoby to uznać za plus pod względem budowania napięcia i sposobu wyrażenia charakteru powieści, niestety z racji tego że niektóre wątki są nadmiernie rozciągnięte, co jest zupełnie niepotrzebne, historia może sprawiać wrażenie nudnej. Natomiast ewidentnie dobrą stroną tej książki są bohaterowie, zyskujący przy bliższym poznaniu, choć nie rozbudowani dostatecznie jak na tak obszerną powieść. Nie mniej jednak można sympatyzować się z nimi lub wręcz przeciwnie - Co najważniejsze wzbudzają emocje, nie będąc dla nas postaciami zupełnie bezosobowymi i wyblakłymi. Obecność zwrotów akcji, choć niewielka jest ich ilość w całej historii, sprawia że nie jest ona monotonna i przewidywalna. 

Podsumowanie

Tak więc wydawałoby się, że nie ma się do czego przyczepić, mimo to męczyłam się z tą książką. Natomiast sądzę, że bardziej wynika to z tego, że nie trafiłam z doborem gatunku, bo choć to mieszanka nietuzinkowa, była dla mnie toporna w odbiorze. Aczkolwiek jeżeli komuś nie przeszkadza objętość książki i ten mix gatunków (W zasadzie dość zgrabnie ze sobą połączonych, trzeba przyznać) i lubi kiedy fabuła rozkręca się i rozrasta powoli, w niespiesznym tempie osiągając swój punkt kulminacyjny to naprawdę polecam. Wydaje mi się, że pomysł na powieść jest na tyle oryginalny, że warto się z z nią zapoznać, a nóż zyskując satysfakcjonującą rozrywkę z czasu spędzonego z lekturą. 

Źródło grafiki: Polter.pl
Elizabeth Warren  💋 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Moc pozytywnego myślenia" Norman V. Peale

"Moc pozytywnego myślenia" Norman V. Peale  Tytuł - "Moc pozytywnego myślenia" Autor - Norman Vincent Peale Wydawnictwo - StudioEMKA Tłumaczenie - Marta Umińska Data wydania - 01.01.1995 Ilość stron - 326 Gatunek - Poradnik ISBN - 8385881190   Ta książka pojawiła się w moim życiu całkiem przez przypadek, ale w dobrym momencie (Przynajmniej tak myślałam). Borykałam się wówczas ze stanem przed depresyjnym i chwytałam się wszystkiego co mogłoby mi pomóc "Wypłynąć na powierzchnię". Z chęcią więc przygarnęłam te trzysta stron z nadzieją na wykonanie choć małego czy wręcz jakiegokolwiek kroku ku zmianie swojego życia. Dwa tygodnie później zdiagnozowano u mnie depresję...  Coś więcej o książce...  Norman V. Peale to dotychczasowo nieznany dla mnie autor. Przed sprawdzeniem z czyim dziełem tak naprawdę mam do czynienia, kupiłam pozycję o wdzięcznym tytule, jako że tonący brzytwy się chwyta. Już po pierwszym rozdziale odkryłam, że autor to protestancki pastor i

"Cienie Nowego Orleanu" Maciej Lewandowski

Temat sekt, czy fanatycznych ugrupowań okultystycznych  bądź religijnych,  to temat niezwykle intrygujący; Zarówno od strony czysto technicznej tj. procesu powstania, zasady rekrutacji członków i fundamenty funkcjonowania, a także od strony etycznej i społecznej, nie pomijając aspektu zasad moralnych, których albo nie ma w ogóle, albo są patologicznie wypaczone. Sięgnęłam po tę książkę właśnie z powodu obecności wątku tej osobliwej wspólnoty, a także mitologii Voodoo z nią związanej, której natura również jest ciekawa, gównie dzięki woalowi tajemnicy jakim jest owiana i teoriom spiskowym wynikającym właśnie z tej niedostępności i niepowszechności wśród przeciętnych osób, dla których faktyczna istota jestestwa jest niezwykle złożona, a pewne szczegóły magii i rytuałów nie są dla nich w żaden sposób dostępne.  Tytuł - "Cienie Nowego Orleanu" Autor - Maciej Lewandowski Wydawnictwo - Uroboros Data wydania - 27.02.2019 Ilość stron - 349 Gatunek - Kryminał, thriller, sensacja

"Duchy. Historia seansów spirytystycznych, zjawisk paranormalnych i pogromców duchów" Peter H. Aykroyd

Kim chciałbyś zostać jak dorośniesz? Kiedy ktoś zapyta dziecko kim chciałoby zostać w przyszłości, chłopcy najczęściej odpowiadają że chcieliby być strażakami, policjantami, wokalistami popularnej grupy rockowej albo super bohaterami. Dziewczynki zaś stawiają na piosenkarki, aktorki albo księżniczki. A ja postawiłam na coś dość wyjątkowego, czego chyba żaden z nauczycieli się nie spodziewał. Otóż ja odpowiadałam, że chciałabym zostać medium. Medium to termin z zakresu spirytyzmu, określający osoba która potrafi nawiązać kontakt ze światem duchowym. W skrócie, chciałam widzieć duchy i móc z nimi rozmawiać. Po co? Uważałam, że to takie ekstra i że dzięki temu mogłabym pomóc komuś kto potrzebuje pomocy, ale nie może jej uzyskać od nikogo innego. Z czasem tych powodów dla których chciałabym zostać obdarzona tym osobliwym darem, trochę przybyło. Dziś chciałabym móc głównie porozmawiać z tymi, za którymi bardzo tęsknię, a których nie ma już wśród żywych... Mieć pewność, że u nich wszystko w